czwartek, 26 sierpnia 2010

Praca zespołowa młodzieży

Ministerstwo oświaty postarało się i dodało kolejne obciążenie na uczniów... tym razem gimnazjum. Od przyszłego roku szkolnego (ale w sensie tego, co zacznie się we wrześniu br., czy dopiero przyszłego?) trzecioklasiści, oprócz egzaminów, będą mieli do wykonania tzw. "projekt edukacyjny".

Gratuluję MEN-elom pomysłowości i inteligencji. Walnijcie się raz porządnie patelnią, w nadziei, że zabije was echo! Nawet ZNP się to nie podoba, ale urzędnicy mają nadzieję, że nauczy to pracy zespołowej. Chyba nie zdają sobie sprawy, jak wygląda tzw. "praca zespołowa" w szkole... Najmądrzejszy robi, reszta się opierdala, a każdy dostaje taką samą ocenę. I wiem to nie z teorii, lecz z praktyki. Z tego, co przeczytałem, "projekt edukacyjny" ma być oceniany podobnie jak prezentacja maturalna z j. polskiego.

Moim zdaniem, pracy grupowej powinno uczyć się dopiero wtedy, gdy jest się dojrzałym emocjonalnie i gdy ma się już za sobą kilka ambitniejszych projektów, podczas to których nabyło się szacunku dla swojej pracy. Bez szacunku dla swojej pracy nie może być mowy o szacunku dla cudzej pracy.

środa, 25 sierpnia 2010

Cytat tygodnia (18)

"Kiedy niewolnik spotyka człowieka wolnego, albo go za tę jego wolność znienawidzi, albo sam staje się wolny."
- ks. Józef Tischner

niedziela, 22 sierpnia 2010

Wywiad z WytresowanymPrzezSzkołę

WytresowanyPrzezSzkole jest użytkownikiem Forum Nieprofesjonalistów. Opisał tam swój problem z nauczycielami gimnazjum, które - na szczęście - już ukończył. Zaciekawił mnie ten przypadek i oto powstał ten wywiad!


Ja: Ile masz lat?
WPS: Mam 16 lat.

Ja: Kiedy miałeś pierwszą konfrontację z nauczycielem, spowodowaną różnicą poglądów?
WPS: Trudno powiedzieć. Wydaje mi się, że było to gdzieś pod koniec pierwszego semestru, w trzeciej klasie gimnazjum.

Ja: O co wtedy poszło?
WPS: Głośno sprzeciwiłem się nazywaniu ZUS-u czymś dobrym. Potem pojawiło się jeszcze parę dziwnych sytuacji, podczas to których nauczycielka przed klasą mówiła, że Janusz Korwin-Mikke to oszołom.

Ja: Dlaczego tak uważała (nauczycielka WOS-u, główny sprawca problemów - przyp. red.)?
WPS: Standardowo, tzn. "Korwin chce zabrać prawa wyborcze kobietom!". Jeszcze jedno - szerzyła nieprawdę, jeśli chodzi o sprywatyzowane szpitale, czy też inne instytucje.

Ja: Co masz na myśli?
WPS: Na przykład to, że wspomniana nauczycielka tłumaczyła uczniom, że gdy dojdzie do sprywatyzowania szpitali i wprowadzenia prywatnych, nieobowiązkowych ubezpieczeń, to nie dość że nikt nie będzie miał pieniędzy na ubezpieczenie się, to ponadto, gdy ubezpieczymy się w - dajmy na to - (rozmówca nie życzy sobie ujawniania nazwy jego miasta - przyp. red.), to tylko tu będziemy mogli być leczeni.

Ja: Były jeszcze jakieś sprzeczki?
WPS: Wiele. Pod koniec roku omawialiśmy tematy związane ze "wspaniałą Unią Europejską". Każdy miał zrobić jakiś projekt (plakat) i omówić go na lekcji. Oczywiście, ja tego uczynić nie mogłem, gdyż "szerzyłem nieprawdę", mówiąc, że Unia Europejska wcale nie jest taka super. Ponadto, nie zgodziłem się nazywać Powstańców Warszawskich bohaterami, co także godziło w "patriotyzm" mej nauczycielki. Przepraszam bardzo, ale ja grupki bydlaków z bronią, przez których normalni obywatele Warszawy musieli chować się po piwnicach, żyć we własnych odchodach i żywić się czym popadnie, nie mam zamiaru nazywać bohaterami. Zważywszy jeszcze na to, co z tymi ludźmi (w szczególności kobietami) działo się, gdy ich kryjówki zostały znalezione przez niemieckich żołnierzy. Trzeba zauważyć, że zwykli obywatele broni nie mieli...

Ja: Wracając do plakatu - zrobiłeś go, czy nie?
WPS: Zrobiłem plakat, na którym umieściłem prawdziwe dane na temat tego, jak UE nam pomogła, bądź wręcz przeciwnie, zawadziła. Tym, co z biegiem czasu uważam za niewłaściwe, jest umieszczenie na tym plakacie napisu "Związek Socjalistycznych Republik Europejskich".

Ja: Czemu uważasz, że to niewłaściwe?
WPS: Uważam to za agresywne. Z biegiem czasu zrozumiałem, że nikogo nie przekona się do swoich racji zachowując się agresywnie.

Ja: A to był tytuł plakatu?
WPS: Nie, tytuł plakatu brzmiał: "Unia Europejska czy może Związek Socjalistycznych Republik Europejskich?".

Ja: Którą sytuację wspominasz najgorzej i dlaczego?
WPS: Nakazanie pisania rozprawki pt. "Dlaczego demokracja jest najlepszym ustrojem na świecie?". Dlaczego? Zdałem sobie sprawę z tego, że moi przodkowie walczyli nadaremno.

Ja: A o co walczyli?
WPS: Chodzi mi o wolną Polskę, która obecnie istnieje tylko w teorii. No bo w czym jest lepsze: "Czy Lenin powinien być autorytetem dla młodych ludzi? Dlaczego tak?" od: "Dlaczego demokracja jest najlepszym ustrojem na świecie?"? Moim zdaniem - i jedno, i drugie to ohydna manipulacja.

Ja: Czy kłóciłeś się tylko z nauczycielką od WOS-u, czy też z innymi nauczycielami?
WPS: Nie, ale od czasu, gdy pokłóciłem się (a raczej: próbowałem wymienić poglądy) z nauczycielką od WOS-u, zauważyłem, że paru nauczycieli traktuje mnie inaczej. Nagle zaczęły się częste odpytywania (nierzadko zdarzało się, że byłem pytany parę lekcji z rzędu). Pewnego razu nawet dostałem - dziesięć minut przed końcem lekcji - kartkę z ponad dziesięcioma zadaniami z fizyki. Taki dziesięciominutowy sprawdzian.

Ja: Był jakiś oficjalny powód?
WPS: Jak się później okazało, dostałem go za "złe zachowanie". Później te sprawdziany stały się normą, dostawałem je średnio raz na tydzień, czyli co dwie lekcje.

Ja: Tylko Ty?
WPS: Tylko ja.

Ja: I co było dalej?
WPS: Gdy porozmawiałem o tym z wychowawcą (którego miło wspominam), ten zdecydował się coś z tym zrobić. Następnego dnia powiedział mi, że próbował się skontaktować z tym nauczycielem (od fizyki), jednak nie odbierał on telefonów. Gdy spotykali się w pokoju nauczycielskim, to go po prostu (wychowawcę rozmówcy - przyp. red.) ignorował.

Ja: A w końcu skontaktował się?
WPS: Nie, powiedział, że nie chce mieć problemów i żebym poszedł do dyrektora.

Ja: A co zrobił dyrektor?
WPS: Mimo że mnie wysłuchał, to nawet nie pofatygował się przyjść do tej nauczycielki.

Ja: Czy jeśli jeszcze raz się z kimś pokłócisz (z nauczycielem), to czy czekają Cię jakieś konsekwencje?
WPS: Pytanie trochę nieaktualne. Owe gimnazjum już ukończyłem. Jednakże i tak spotkały mnie konsekwencje. Nie dość że dostałem naganne zachowanie (przez co wiele liceów patrzyło na mnie jak na wandala i nie przyjmowali mnie do szkoły), to jeszcze moi rodzicie co tydzień byli wzywani na spotkania. I chyba to mnie najbardziej bolało. Niestety, oni wierzyli w każde słowo nauczyciela.

Ja: Naganne?! A były jakieś podstawy?
WPS: Nie, ponadto większość nauczycieli na liście z propozycjami ocen z zachowania stawiało mi dobre, bądź bardzo dobre. Jedynie od trójki nauczycieli zostałem obdarzony naganną oceną z zachowania. Wychowawca, który stwierdził, że chciałby mi dać większą ocenę z zachowania, powiedział mi, że ta trójka nauczycieli zagroziła, że nie wyjdzie z rady, dopóki nie zostanie mi wpisane zachowanie naganne.

Ja: Poważnie?!
WPS: Poważnie. Nawet moim rodzicom zostało powiedziane to samo i to przez panie, które tego się domagały. Nie wspomnę już o głoszeniu takich tez: "Ja to Pani współczuję... On tę szkołę kiedyś skończy, ale Pani pozostanie z nim na całe życie..." (w stosunku do mojej mamy).

Ja: Z czyich ust?
WPS: Nauczycielki, która nigdy mnie nie uczyła, a miała ze mną tylko jedną lekcję - zastępstwo, na którym przez 45 minut siedzieliśmy i nic nie robiliśmy... Dlaczego wyciągnęła takie wnioski o mojej osobie? Nie wiem.

Ja: Jaką miałeś średnią? Jak czujesz - jaką byś miał, gdyby nie ta sytuacja?
WPS: Moja średnia wynosiła bodajże 4,7. Zapewne byłaby wyższa, gdyby nie niezasłużone oceny z WOS-u, fizyki i j. polskiego. Coś chyba jest nie tak, gdy nauczycielka, która doczytuje się Twojego pisma przez trzy lata, nagle stwierdza, że Twoje pismo jest nieczytelne i stawia jedynki za "Nie doczytałam się połowy pracy".

Ja: Komu wierzą Twoi rodzice - Tobie czy im?
WPS: Jak to rodzice... Wierzą nauczycielowy, "przecież on nie ma interesu w kłamaniu".

Ja: Dostałeś jakąś karę od rodziców?
WPS: W zasadzie nie. Jednak zaczynasz czuć się nieswojo we własnym domu, wiedząc, że każdy ma Cię za kłamcę. Ponadto człowiek czuje się niesamowicie źle i podle, gdy przez niego jego matka płacze.

Ja: Czy tylko Ty się stawiałeś nauczycielce, czy ktoś inny też?
WPS: Z powodu poglądów - tylko ja. Żeby było ciekawiej - mieliśmy w klasie zdeklarowanego "nazistę", który tępił naszego rówieśnika, muzułmanina, a skończył z zachowaniem dobrym...

czwartek, 19 sierpnia 2010

Mózgi przeżarte socjalizmem

Znowu wtrącają się w rodzinę! ZNP (Związek Nauczycielstwa Polskiego) złożył projekt obywatelskiej ustawy, mającej zaniżyć wiek przedszkolny. Teraz zawitać do przedszkoli będą mogły 2-latki (znając życie, to to "mogły" zmieni się zaraz w "musiały"; dla lewicowców, jeśli coś nie jest nakazane, to jest zakazane). To jest bardzo dziwne, gdyż myślałem, że rodzic może posłać dziecko wcześniej, np. w wieku trzech lat i nie ma żadnego "wieku minimalnego".

Przyszłe lemingi na pewno podziękują tym cholernym biurwom za odebranie dzieciństwa!

Pani dyrektor przedszkola nr 10 w Skarżysku-Kamiennej, Halina Buchowicz, powiedziała, że "Państwo powinno wziąć odpowiedzialność za wychowanie młodego człowieka". Czyli rodzice służą tylko do zapłodnienia, urodzenia, wykarmienia i ubrania?

środa, 18 sierpnia 2010

Cytat tygodnia (17)

"Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy."
- Alexis de Tocqueville

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Polska solidarna i liberalna

Jakiś czas temu mieliśmy te nieszczęsne wybory prezydenckie, podczas których trąbiło się o dwóch Polskach: A i B oraz "solidarnej" i "liberalnej". Skupmy się na tej drugiej "parze".

Według mnie to ten podział na Polskę "solidarną" i "liberalną" jest fikcyjny i wymyślony tylko na potrzeby kampanii. Hasło "liberalna" już na początku odpada, gdyż Platformowcy nie są liberałami. Liberał z krwi i kości (a nie "ze słupków i sondaży") nie podniósłby podatków, no chyba że w naprawdę skrajnej sytuacji. A czy mamy dzisiaj taką sytuację?

Nie rozumiem do końca, o co chodzi w słowie "solidarna". Czy Jarosław Kaczyński chce bawić się w Robin Hooda? Odebrać burżujom i porozdawać pokrzywdzonym i uciśnionym?

niedziela, 15 sierpnia 2010

Wizja Unii na życie

Unia Europejska marzy o społeczeństwie, w którym wszyscy będą równi. W którym nikt nie będzie dyskryminowany ze względu na cokolwiek. W którym niepracujący będzie miał lepiej od pracującego nie umrze z głodu. W którym wysoka płaca minimalna je*nie w gospodarkę zapewni dobrobyt pracującym. W którym mąż i żona będą na równi z mężem i mężem lub żoną i żoną. Ale skoro nie wolno nikogo dyskryminować, to jeszcze dołóżmy męża z koniem.

A wykształcone (oczytane) społeczeństwo? Po co? Lepiej opodatkujmy książki i bądźmy pewni, że nikt nie tknie tego niepoprawnego politycznie Hayeka, Korwin-Mikkego lub Friedmana! A poza tym - głupim ludem łatwiej się rządzi. Za zebrane pieniążki wspomożemy organizacje zajmujące się promowaniem równouprawnienia.

sobota, 14 sierpnia 2010

Szkoła durnieje

Za 2 tygodnie powrót do szkoły, więc może by czas coś o niej napisać. Ostrzegam zawczasu, że nie znajdziecie poniżej takich pięknych hasełek jak: "szkoła uczy i wychowuje" albo "szkoła to szansa na sukces".

Ja szkoły nie znoszę jak psa. Może kiedyś uczyła, a teraz służy do ogłupiania ludzi. Faszerowanie dzieci nudnymi lekturami odstrasza je od czytania wybranych przez siebie książek (co by to było, gdyby ludzie zaczęli czytać Bastiata, de Tocqueville'a lub Michalkiewicza?!). Jak kształtować samodzielne myślenie bez możliwości dyskusji? Piętnowanie popełniania błędów zniechęca do jakiejkolwiek nauki, podobnie wkuwanie pierdół.

Co chwilę zmieniają się podręczniki i program nauczania. Wielu ludziom to się nie podoba, ale dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze: podatki. Gdyby jakiś podręcznik funkcjonował 10, 15 lat, to starszy kolega sprzedałby młodszemu, a ten - po ukończeniu klasy - jeszcze młodszemu itd. Z tego nie ma podatku! A jak co chwilę wprowadzą nowy podręcznik, to trzeba będzie pójść do księgarni. A księgarnia musi potem zapłacić podatki. Po drugie: biurwy z ministerstwa (lub skądinąd) muszą zapewnić sobie pracę. A najlepszą pracą jest mieszanie w edukacji.

Dobrym przykładem absurdu jest wprowadzenie dla pierwszoklasistów (podstawówka)... informatyki! Dzieciaczki po 7 lat, nie umiejące jeszcze płynnie czytać i pisać, będą już pewnie zapieprzać na klawiaturze i klikać myszą. Postęp czy debilizm?

środa, 11 sierpnia 2010

Związek Islamskich Republik Europejskich

Chyba każdy wie, czym są filary islamu. Są to obowiązki, jakie muzułmanin musi spełnić. Jednym z tych filarów jest post w ramadanie. Ramadan jest miesiącem w kalendarzu muzułmańskim. W odniesieniu do naszego kalendarza ramadan przypada różnie. W br. rozpoczyna się 11 sierpnia, czyli dziś! Potrwa on do 9 września. Przez ten czas, od wschodu do zachodu słońca, wyznawcom Allaha nie wolno nic jeść ani pić (są pewne wyjątki, np. kobiety w ciąży).

Niemiecka stacja RTL 2 zaczęła nadawanie rano i wieczorem ramadanowych rad dla muzułmanów mieszkających w Kalifacie Niemieckim Niemczech.

Oni już nawet nie kryją się z tym, że za kilkadziesiąt lat Niemcy staną się islamską republiką! To jest w ogóle historyczny fenomen! Nigdy w historii nie zdarzyło się, aby jakaś obca (pozaeuropejska) nacja zajęła w taki sposób nasz kontynent. Oczywiście, były podboje (np. Hiszpania i Bałkany), ale nigdy nas nikt nie skolonizował. My kolonizowaliśmy, ale nikt nie kolonizował nas. To, co widzimy dziś, jest muzułmańską kolonizacją!

Ta degradacja europejskiej cywilizacji nie może brać się znikąd. Coś musi być przyczyną. Może to wina spadku dzietności? Może politycznej poprawności? Może rozdętego socjalu? Może otwartych granic? A może wszystkiego naraz?!

Ostateczne rozwiązanie kwestii krzyża

Postanowiłem napisać kilka słów o tym, jak ja bym rozwiązał kwestię krzyża przed Pałacem Prezydenckim.
  1. Pan Jarosław Kaczyński ostatnio utworzył komitet budowy przed Pałacem pomnika upamiętniającego ofiary z 10 kwietnia. Niech rząd w ostateczności pójdzie im na rękę i go postawi, ale... nie za nasze pieniądze! Niech komitet utworzy konto, na które koczownicy sprzed krzyża i pozostałe moherki będą wpłacać swoje emerytury (lub renty). Jeżeli te wpłaty będą realizowane w praktyce, a nie tylko teoretycznie, to starczy i na mauzoleum.
  2. Byłbym również za tym, aby powstał drugi pomnik (to jest tylko luźna, niezobowiązująca propozycja). Pomnik ku czci tych, którzy w ciągu tych 4 miesięcy zginęli na polskich drogach. A czemu nie? Katolicy (a nie katolibowie) powinni wiedzieć, że wszyscy jesteśmy Dziećmi Bożymi i wszystkich należy godnie upamiętnić. Zakładając, że dziennie ginie 15 osób, a miesiąc ma 30 dni, to od 10.04 do 10.08 zginęło 15 x 30 x 4 osób, czyli 1800 osób - 19 razy więcej niż w smoleńskiej katastrofie.

Cytat tygodnia (16)

"Jeśli historia mogłaby nas czegokolwiek nauczyć, to niewątpliwie tego, że żaden naród nie stworzył wyższej cywilizacji bez poszanowania prawa do posiadania własności prywatnej."
- Ludwig von Mises

sobota, 7 sierpnia 2010

Bronek, tylko spróbuj porzucić Mateczkę Unię!

Pan prezydent w swoim orędziu powiedział, że pierwszą wizytę zagraniczną złoży w Brukseli, Paryżu i Berlinie. Coś, niestety, czuję, że polityka pana prezydenta będzie polityką zaślepienia i wiernego oddania Unii Europejskiej oraz NATO. No - z lekką nutą Trójkąta Weimarskiego oraz Grupy Wyszehradzkiej (ciekawa rzecz - wszystkie kraje wchodzące w skład Trójkąta i Grupy należą do Unii i Paktu Północnoatlantyckiego).

Może ja jestem nieco przewrażliwiony, ale większość krajów Europy - jeśli nie wszystkie - mają nas w głębokim poważaniu. Co prawda - leżymy w środku kontynentu, ale tylko geograficznym. Polityczną przewagę mają kraje b. UZE.

Może czas zawiązać sojusze z krajami spoza Europy (przede wszystkim zaczepno-odporne)? Może Chiny? Brazylia? Rosja?

"(...) jeżeli taka zbrojna napaść nastąpi, to każda z nich [Strona, czyli uczestnik sojuszu] (...) udzieli pomocy Stronie lub Stronom napadniętym, podejmując (...) działania, jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej (...)"
- Traktat Północnoatlantycki, Artykuł 5

To oznacza, że wcale nie muszą nam pomagać zbrojnie... Mogą ogłosić tylko protest, ale mogą też nic nie robić, bo nie uznają tego za konieczne. Nie zdziwiłbym się, są do tego zdolni.

Pan Napieralski powiedział kiedyś, że Polska stoi na dwóch ważnych filarach (wspomniane na początku). Ja sądzę, że my nie stoimy na, tylko między, a właściwie pod nimi. I nie stoimy, tylko leżymy, bo te filary nas gniotą i utrudniają oddychanie.

czwartek, 5 sierpnia 2010

Prezydentura Komorowskiego

Szanowni Państwo!
Jutro obchodzimy wielkie święto. Święto kiełbasy wyborczej, święto populizmu, święto głupoty i ignorancji polskiego społeczeństwa... Ogólnie bardzo pozytywna okazja.

Prezydentura p. Komorowskiego nie maluje się w jasnych barwach i coś czuję, że wyborcy PiS-u tak łatwo z porażką się nie pogodzą. Przyczepią się absolutnie do wszystkiego. Jeśli prezydent doda formułkę "Tak mi dopomóż Bóg", to powiedzą, że hipokryta, bo katolik, a krzyż chce przenieść usunąć i zbezcześcić. A jeśli za to nie doda, to zostanie okrzyknięty masonem, lewakiem, żydem, ubekiem, faszystą, "tam, gdzie stało ZOMO", antychrystem, satanistą, komunistą itd.

środa, 4 sierpnia 2010

Cytat tygodnia (15)

"Jednym z największych błędów jest sądzenie programów politycznych i rządowych na podstawie ich zamiarów, a nie rezultatów."
- Milton Friedman

Prezydent a rodzina

Podczas wyborów prezydenckich 2010 były dwa przypadki: przypadek bezdzietnego kawalera i przykład "zasłużonego męża i ojca pięciorga dzieci". Część naszego jakże mądrego społeczeństwa głosowała na B. Komorowskiego, ponieważ ma rodzinę lub "żeby Pierwsza Dama nie sikała do kuwety" (przykro mi, są takie głupie żarty!).

Ich argumentacja (wyborców)? "Tylko człowiek, który brał odpowiedzialność za drugą osobę (żona, dzieci) może być «Ojcem Narodu» i reprezentować Polaków".

Moja argumentacja: Dobrze, ale człowiek bez rodziny nie powinien być także kierowcą autobusu lub pilotem samolotu. Jeśli nie brał odpowiedzialności za drugą osobę, to jak może brać odpowiedzialność za 40 osób (autobus) lub nawet 200 (samolot)? Coś może głupiźnie strzelić do łba i właduje pojazd do wody, w budynek, pod pociąg lub zderzy z innym pojazdem. A już na pewno kawalerom trzeba zabronić pracy na stacjach benzynowych, bo może wysadzić taką stację w powietrze!

wtorek, 3 sierpnia 2010

Dług publiczny mało znaczy

Już prawie 3 tys. osób podpisało się pod petycją antydługową. Jak na 40-milionowy kraj to bardzo mało, niestety! Mało kogo obchodzi to, że przyszłe pokolenia będą miały przez naszą głupotę i ignorancję pod górkę. "Wystarczy obojętność dobrych ludzi, aby zło zwyciężyło".

Ponad 700-miliardowy dług publiczny to małe piwo przy dymisji dowódcy GROM-u, krzyżem przed Pałacem Prezydenckim itd.

Jak już wcześniej wspomniałem - 3 000 ludzi to bardzo mało. To ponad 33-krotnie mniej od minimalnej wymaganej liczby podpisów pod kandydaturą na prezydenta.

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

O ignorancji Polaków

Polacy to bardzo ciekawy naród. Zawsze uchodził za miłujący wolność. Walczyliśmy z Turkami, Szwedami, zaborcami, III Rzeszą i z komunizmem. Nasze istnienie głównie opiera się na walce i cierpieniu. Zgodnie z tym opisem powinniśmy być najmądrzejszymi, najbardziej pracowitymi i szanowanymi ludźmi. Niestety, tak nie jest!

  1. Jesteśmy narodem naiwnym i mało spostrzegawczym. Widzimy zagrożenie wolności, kiedy jadą czołgi, lecz nie wtedy, gdy zakazują nam jeździć bez pasów bezpieczeństwa.
  2. Cierpimy na polocentryzm i polityczną ignorancję. Nie interesuje nas życie polityczne ani wydarzenia innych krajów, lecz kiedy nam się coś przytrafi, wszystkie reflektory muszą być skierowane w naszą stronę.
  3. Jesteśmy zdewociali. Uważamy Kościół za niepodważalny i ostateczny autorytet, który ma zawsze rację i nie można mu się postawić!
  4. Nie uczymy się na błędach i uparcie patrzymy w jedną stronę. Ja, po tym, jak nas wystawili do wiatru nasi "sojusznicy", poszukałbym zapasowego, np. Chiny (co proponuje J. Korwin-Mikke). Lecz my uparcie wierzymy w to, że USA i spółka pomogą nam w opałach.
  5. Przejmujemy się pierdołami. Polskie społeczeństwo dzieli pochówek na Wawelu albo krzyż przez Pałacem Prezydenckim.

niedziela, 1 sierpnia 2010

Nic specjalnego - życzenia

Dziś - 1 sierpnia, w rocznicę powstania warszawskiego - chciałbym złożyć "najserdeczniejsze życzenia" światłemu Europejczykowi, użytkownikowi YouTuba - farciarzowi4.

Farciarz4 jest autorem pięknych słów: "Powiem Ci tak, wolałbym, żeby Polska nigdy nie wydostała się spod zaborów i dziś mówić po niemiecku, i żyć w zamożnym narodzie, a nie oglądać ludzi grzebiących po śmietnikach i emerytów żyjących za 500 zł miesięcznie na rękę" oraz pogromcą eurosceptyków (czytaj: napinających się narodowców). Ave!

Twój "zamożny naród" niedługo znajdzie się w haremie nowych władców Niemiec Kalifatu Niemieckiego. Wyjedź tam, może zostaniesz szejkiem.