- osób, które psioczą, że Nowa Prawica jest nieskuteczna i nie uzbierała podpisów, a sami nie kiwnęli palcem, by zebrać choć jeden podpis;
- osób, które uważają JKM-a za sabotażystę, KNP za plankton polityczny i smarkają w rękaw, że Prawica nigdy się nie zjednoczy itp., bla, bla, bla, a sami nawet nie przyjdą na żadną pikietę.
poniedziałek, 24 października 2011
Odezwa
Odezwę niniejszą kieruję do:
sobota, 15 października 2011
Schizofrenia pana Palikota
"Wszystko jest możliwe. »Człowiek - to brzmi dumnie«. To kwintesencja tego, czym jest Europa: nadzieja w człowieka. Że jak ludzie się zbiorą i będą zjednoczeni jakąś sprawą, to wszystko jest możliwe."
Przecież jest pan zwolennikiem państwa socjalnego, opiekuńczego, interweniującego i uczącego. Uważa pan, że trzeba nagabywać rolników do korzystania z chłodni, bo sami się nie nauczą, oraz powinno ustalać program szkolny, bo rodzice poślą dzieci tylko na religię i WF. Gdzież ta wiara w człowieka?
"(...) bez dotacji, bez spotów w czasie komercyjnym, bez billboardów, z bardzo małą ilością plakatów, można w Polsce uprawiać politykę"
Śmiem przypuszczać, że firmy również mogą działać bez dotacji unijnych, a Polska wypromuje się sama, bez kampanii rządowej.
Na dobitkę:
"Miliony Polaków chcą państwa (...) społecznego. (...) Państwa, które ma charakter społeczny, czyli ma odwagę rozwiązywać problemy społeczne (...) przez realną politykę społeczną. Miliony Polaków wierzą w człowieka."
Dwa wykluczające się zdania w ciągu 13 sekund. Brawo!
POwyborcza strategia
Niestety, patrząc na wynik wyborów parlamentarnych, można sądzić, że nasz Naród nie dorósł jeszcze do wolności. Znowu wygrała koalicja POdnosicieli POdatków i Partii Sejmowych Lizusów. Ponadto, trzecią siłą w parlamencie jest Ruch Palikota. Teraz mam tylko nadzieję, że Platforma i PSL będą miały w sumie ponad 231 mandatów, inaczej najprawdopodobniej trzeba będzie kogoś dokooptować i najprawdopodobniej będzie to partia Janusza Palikota. Wtedy już wolę nie myśleć, co będzie.
Nowa Prawica, powiem to otwarcie, osiągnęła porażkę. Po części z naszej winy (np. dupna organizacja), po części z powodu zaślepienia Polaków, a przede wszystkim z powodu PKW - biurokratycznego wrzodu ponad prawem, działającego w myśl zasady: "nieważne, kto głosuje, ważne, kto rejestruje komitety". Nasz los był już przesądzony pod koniec sierpnia, kiedy to przez (najprawdopodobniej celową) opieszałość tej organizacji, nie udało nam się zarejestrować list w całej Polsce.
Jedyne, z czego możemy się cieszyć, to to, że Polska Partia Pracy, mimo że zarejestrowała się w całej Polsce, miała wynik prawie dwa razy niższy od nas. Lewaczki, np. z Młodych Sabotażystów, nie będą mogły już nam wypominać klęski.
Nie wolno nam się poddać i zasypywać gruszek w popiele. Trzeba przekuć porażkę w sukces - mamy na to co najmniej dwa lata. Starczy. Przede wszystkim - musimy zejść z hurra-optymizmu do pracy organicznej: otwarcie mówić, kogo się popiera, dyskutować o polityce i gospodarce, deklarować swoje poglądy, dokształcać siebie i innych, przekonywać ludzi i znajdywać już przekonanych, budować struktury, pokazywać, że istniejemy (np. rozdając Tygodniki Nowej Prawicy), organizować spotkania i konferencje itd., a dla siebie - oszczędzać na trudne czasy, które niebawem nadejdą.
Dobrym pomysłem może być organizowanie kontr-manifestacji wobec "Ruchu Oburzonych".
Teraz trzymam kciuki o unieważnienie wyborów. Niestety, szanse są mierne, ponieważ sędzia, który zakwestionowałby wynik wyborów, najprawdopodobniej skończyłby tak jak Lepper (czytaj: ktoś popełniłby na nim samobójstwo).
Nowa Prawica, powiem to otwarcie, osiągnęła porażkę. Po części z naszej winy (np. dupna organizacja), po części z powodu zaślepienia Polaków, a przede wszystkim z powodu PKW - biurokratycznego wrzodu ponad prawem, działającego w myśl zasady: "nieważne, kto głosuje, ważne, kto rejestruje komitety". Nasz los był już przesądzony pod koniec sierpnia, kiedy to przez (najprawdopodobniej celową) opieszałość tej organizacji, nie udało nam się zarejestrować list w całej Polsce.
Jedyne, z czego możemy się cieszyć, to to, że Polska Partia Pracy, mimo że zarejestrowała się w całej Polsce, miała wynik prawie dwa razy niższy od nas. Lewaczki, np. z Młodych Sabotażystów, nie będą mogły już nam wypominać klęski.
Nie wolno nam się poddać i zasypywać gruszek w popiele. Trzeba przekuć porażkę w sukces - mamy na to co najmniej dwa lata. Starczy. Przede wszystkim - musimy zejść z hurra-optymizmu do pracy organicznej: otwarcie mówić, kogo się popiera, dyskutować o polityce i gospodarce, deklarować swoje poglądy, dokształcać siebie i innych, przekonywać ludzi i znajdywać już przekonanych, budować struktury, pokazywać, że istniejemy (np. rozdając Tygodniki Nowej Prawicy), organizować spotkania i konferencje itd., a dla siebie - oszczędzać na trudne czasy, które niebawem nadejdą.
Dobrym pomysłem może być organizowanie kontr-manifestacji wobec "Ruchu Oburzonych".
Teraz trzymam kciuki o unieważnienie wyborów. Niestety, szanse są mierne, ponieważ sędzia, który zakwestionowałby wynik wyborów, najprawdopodobniej skończyłby tak jak Lepper (czytaj: ktoś popełniłby na nim samobójstwo).
sobota, 17 września 2011
Państwo Palikota
Witam!
Po dość długiej przerwie chciałbym przedstawić swoje przemyślenia na temat p. Janusza Palikota, Ruchu Palikota i jego wizji państwa. Zajmowanie się Januszem Korwin-Mikkem jest bezcelowe, bo o tym, że jest On jedynym w Polsce żyjącym Mężem Stanu, każdy rozsądny człowiek wie!
I. "Nowoczesna Polska" będzie opierać się na czterech filarach:
* Swoją drogą - jak on chce walczyć z niżem demograficznym, skoro będzie darmowa antykoncepcja?!
II. Likwidacja Senatu - Palikot mówi o likwidacji izby, w której zasiadają jeszcze względnie mądrzy ludzie. W 100-osobowym Senacie jest mniej głupoty i mniej krzyków niż w 460-osobowym Sejmie.
Zmniejszenie liczby posłów do 360 - mała zmiana. Nowa Prawica postuluje 3 razy mniej - 120 posłów, ponadto 32-osobowy Senat i kilkunastoosobową Radę Stanu. Suma sumarum wychodzi nawet mniej niż połowa tego, co proponuje Palikot, a 3-stopniowy proces legislacyjny zmniejszy prawdopodobieństwo uchwalania szkodliwego prawa.
III. Palikot chce m.in. usuwać "kulturowe blokady" i uczyć producentów, jak mają przechowywać i sprzedawać swoje produkty. RP życzy sobie patriarchalnego państwa, które będzie interweniować w rynek oraz uczyć swoich głupiutkich obywateli, jak mają żyć i działać. Dotyczy to także szkolnictwa - p. Palikot uważa, że państwo musi decydować o edukacji najmłodszych obywateli, bo rodzice zapiszą swoje dzieci tylko na WF i religię.
IV. Uległość wobec Brukseli. Palikot domaga się "głębokiej integracji" z Unią Europejską, co oznacza zupełną już utratę suwerenności. Na dodatek nie odrzuca pomysłu przyjęcia kiedyś waluty €uro - stwierdził tylko, że nie zrobi tego teraz ani w najbliższym czasie.
V. Beka absolutna - nauka pracy zespołowej w szkołach. Jak by p. Palikot nie wiedział - praca zespołowa w szkole polega na tym, że najmądrzejszy robi, a reszta patrzy, przepisuje i przypisuje sobie wyniki pracy.
VI. Jeden procent z budżetu na kulturę. Przypomnę tylko, że kilka wieków temu na Półwyspie Apenińskim i nie tylko nie było państwowych subwencji na kulturę, a kultura się jakoś rozwijała i duża część arcydzieł przetrwała do dziś.
VII. Parytety płci na listach wyborczych. Jestem temu przeciwny - jest to traktowanie kobiet jako istot ułomnych, ponadto kłóci się to z zasadą równości i niedyskryminacji ze względu na płeć.
VIII. Zmniejszenie wydatków na wojsko. Oj, poczekajcie, aż stanie się potrzebne, a może być to niedługo!
Myślę, że osiem punktów powinno wszystko ładnie zobrazować, bo takich kretynizmów jak to, że od tolerancji wobec inności będzie mniej kradzieży (np. skrzynek z pomidorami), nie mam siły komentować!
Reasumując - Palikot to kolejny etatysta, który chce zabawić się w dobrotliwego wujka, prowadzącego owieczki przez kręte ścieżki życia. Nie interesuje go Polska, jej przyszłość oraz jej racja stanu, tylko Unia Europejska i modne, socjalistyczne rozwiązania wprowadzone przez zdychającą Europę Zachodnią. Co z tego, że wprowadzi ciutek wolnego rynku (nawet dochodowych nie zlikwiduje!), skoro potencjalne zyski z jego wprowadzenia zostaną roztrwonione na "programy społeczne" i interweniowanie w procesy gospodarcze?
Palikot to cichy sabotażysta naszej cywilizacji i szokuje mnie to, jak wiele sympatii budzi w ludziach. Prowadzi on swoją kampanię głównie na oblewaniu księży szambem, zamiast zwracać uwagę problemy gospodarcze, tak jak czyni to Nowa Prawica.
Cytując Cejrowskiego: nie polecam!
Po dość długiej przerwie chciałbym przedstawić swoje przemyślenia na temat p. Janusza Palikota, Ruchu Palikota i jego wizji państwa. Zajmowanie się Januszem Korwin-Mikkem jest bezcelowe, bo o tym, że jest On jedynym w Polsce żyjącym Mężem Stanu, każdy rozsądny człowiek wie!
I. "Nowoczesna Polska" będzie opierać się na czterech filarach:
- Ma być to państwo obywatelskie - nie mam nic przeciwko;
- Ma być to państwo przyjazne - urzędnik nie ma za zadanie udupić obywatela, ale mu pomóc - również bez zastrzeżeń;
- Ma być to państwo świeckie - p. Palikot ma na myśli zaciętą walkę z kościołem katolickim (nie uważam, że KK jest nieskazitelny, ale fobia palikotowców kwalifikuje się już do leczenia);
- Ma być to państwo społeczne - czyli rozwiązujące rozmaite "problemy społeczne": niż demograficzny*, wykluczenie, brak tolerancji i "niski poziom kapitału społecznego" (?).
* Swoją drogą - jak on chce walczyć z niżem demograficznym, skoro będzie darmowa antykoncepcja?!
II. Likwidacja Senatu - Palikot mówi o likwidacji izby, w której zasiadają jeszcze względnie mądrzy ludzie. W 100-osobowym Senacie jest mniej głupoty i mniej krzyków niż w 460-osobowym Sejmie.
Zmniejszenie liczby posłów do 360 - mała zmiana. Nowa Prawica postuluje 3 razy mniej - 120 posłów, ponadto 32-osobowy Senat i kilkunastoosobową Radę Stanu. Suma sumarum wychodzi nawet mniej niż połowa tego, co proponuje Palikot, a 3-stopniowy proces legislacyjny zmniejszy prawdopodobieństwo uchwalania szkodliwego prawa.
III. Palikot chce m.in. usuwać "kulturowe blokady" i uczyć producentów, jak mają przechowywać i sprzedawać swoje produkty. RP życzy sobie patriarchalnego państwa, które będzie interweniować w rynek oraz uczyć swoich głupiutkich obywateli, jak mają żyć i działać. Dotyczy to także szkolnictwa - p. Palikot uważa, że państwo musi decydować o edukacji najmłodszych obywateli, bo rodzice zapiszą swoje dzieci tylko na WF i religię.
IV. Uległość wobec Brukseli. Palikot domaga się "głębokiej integracji" z Unią Europejską, co oznacza zupełną już utratę suwerenności. Na dodatek nie odrzuca pomysłu przyjęcia kiedyś waluty €uro - stwierdził tylko, że nie zrobi tego teraz ani w najbliższym czasie.
V. Beka absolutna - nauka pracy zespołowej w szkołach. Jak by p. Palikot nie wiedział - praca zespołowa w szkole polega na tym, że najmądrzejszy robi, a reszta patrzy, przepisuje i przypisuje sobie wyniki pracy.
VI. Jeden procent z budżetu na kulturę. Przypomnę tylko, że kilka wieków temu na Półwyspie Apenińskim i nie tylko nie było państwowych subwencji na kulturę, a kultura się jakoś rozwijała i duża część arcydzieł przetrwała do dziś.
VII. Parytety płci na listach wyborczych. Jestem temu przeciwny - jest to traktowanie kobiet jako istot ułomnych, ponadto kłóci się to z zasadą równości i niedyskryminacji ze względu na płeć.
VIII. Zmniejszenie wydatków na wojsko. Oj, poczekajcie, aż stanie się potrzebne, a może być to niedługo!
Myślę, że osiem punktów powinno wszystko ładnie zobrazować, bo takich kretynizmów jak to, że od tolerancji wobec inności będzie mniej kradzieży (np. skrzynek z pomidorami), nie mam siły komentować!
Reasumując - Palikot to kolejny etatysta, który chce zabawić się w dobrotliwego wujka, prowadzącego owieczki przez kręte ścieżki życia. Nie interesuje go Polska, jej przyszłość oraz jej racja stanu, tylko Unia Europejska i modne, socjalistyczne rozwiązania wprowadzone przez zdychającą Europę Zachodnią. Co z tego, że wprowadzi ciutek wolnego rynku (nawet dochodowych nie zlikwiduje!), skoro potencjalne zyski z jego wprowadzenia zostaną roztrwonione na "programy społeczne" i interweniowanie w procesy gospodarcze?
Palikot to cichy sabotażysta naszej cywilizacji i szokuje mnie to, jak wiele sympatii budzi w ludziach. Prowadzi on swoją kampanię głównie na oblewaniu księży szambem, zamiast zwracać uwagę problemy gospodarcze, tak jak czyni to Nowa Prawica.
Cytując Cejrowskiego: nie polecam!
piątek, 5 sierpnia 2011
Kobieta specjalnej troski
Szanowne Panie!
Z okazji nadchodzących wyborów i rozpoczętej już kampanii wyborczej, chciałbym, abyście podziękowały "yntelygencji" polskiej, w szczególności Kongresowi Kobiet i prof. Magdalenie Środzie za to, że Was upośledzają. Te - i wiele innych podmiotów - nakręcają taką atmosferę, że Wy niby jakieś niedorobione jesteście, upośledzone, i same nie będziecie umiały zdobyć mandatu poselskiego. Trzeba nad Wami roztoczyć taki parawan, klosz, i pomóc (co jest sprzeczne z ideą równości), bo jak zwyklete szowinistyczne świnie mężczyźni będą chcieli zagarnąć wszystko dla siebie.
Dobrze Wam, Szanowne Panie, radzę, jeśli chcecie zająć się polityką: budujcie swoje mocne nazwisko działalnością zawodową, charytatywną, społeczną, biznesową, m.in. na szczeblu samorządowym, a żadne parytety lub "suwaki" nie będą Wam potrzebne.
Na przykład Pani Premier Margaret Thatcher była znana jako córka sklepikarza udzielającego się w lokalnej polityce. Może nie jest to najlepszy przykład, ale okazuje, że kobieta może jednak dostać się do parlamentu, a z tego, co wiem, wtedy parytetów nie było.
Wobec tego, Miłe Panie, nakłaniam do kandydowania, szczególnie z list Kongresu Nowej Prawicy.
Na koniec, zobaczcie, jak o Was dbają Młodzi Socjaliści:
Z okazji nadchodzących wyborów i rozpoczętej już kampanii wyborczej, chciałbym, abyście podziękowały "yntelygencji" polskiej, w szczególności Kongresowi Kobiet i prof. Magdalenie Środzie za to, że Was upośledzają. Te - i wiele innych podmiotów - nakręcają taką atmosferę, że Wy niby jakieś niedorobione jesteście, upośledzone, i same nie będziecie umiały zdobyć mandatu poselskiego. Trzeba nad Wami roztoczyć taki parawan, klosz, i pomóc (co jest sprzeczne z ideą równości), bo jak zwykle
Dobrze Wam, Szanowne Panie, radzę, jeśli chcecie zająć się polityką: budujcie swoje mocne nazwisko działalnością zawodową, charytatywną, społeczną, biznesową, m.in. na szczeblu samorządowym, a żadne parytety lub "suwaki" nie będą Wam potrzebne.
Na przykład Pani Premier Margaret Thatcher była znana jako córka sklepikarza udzielającego się w lokalnej polityce. Może nie jest to najlepszy przykład, ale okazuje, że kobieta może jednak dostać się do parlamentu, a z tego, co wiem, wtedy parytetów nie było.
Wobec tego, Miłe Panie, nakłaniam do kandydowania, szczególnie z list Kongresu Nowej Prawicy.
Na koniec, zobaczcie, jak o Was dbają Młodzi Socjaliści:
czwartek, 4 sierpnia 2011
Polska średniaczków
Zdjęcie, które widzicie Państwo po lewej stronie, zostało wykonane w chorwackim Rabacu. Kiedy wychodziło się z hotelu na plażę, będąc zwróconym w stronę morza, po prawej stronie ciągnęła się uliczka, a na niej stragany z pamiątkami, restauracje, kawiarnie itd.
Na jednym straganie były obrazy. Te pieski, które znajdują się obok, są tak pięknie narysowane, że aż je ukradkiem sfotografowałem.
Jak powiedziała moja katechetka, pięknego rysunku nie da się nauczyć. To się po prostu ma. Nie wiem, co na to nauka, ale ja temu wierzę. Osoby ze zdolnościami plastycznymi ukazują je od małego, mimo iż nikt ich nie uczył. Podobnie pewnie z umuzykalnieniem. Wątpię, czy ktoś doprowadziłby mnie do mistrzostwa Mozarta, by w wieku sześciu lat dawać koncerty przed możnowładcami.
Wobec tego zadaję pytanie: dlaczego potencjalnych Picassów i Vivaldich kisi się w jednej klasie z gamoniami w danych dziedzinach oraz osobami, które mają totalny zwis na wszystko, a takich osób nie brak?
Identycznie w odniesieniu do innych przedmiotów. Dlaczego dziewczynki, które zazwyczaj są słabsze z przedmiotów ścisłych, uczą się tego samego, co chłopcy, którzy przeważnie radzą sobie z nimi? Jeżeli któraś dziewczyna przoduje, to jestem absolutnie za tym, by się kształciła z tymi lepszymi.
Uważam za lepsze społeczeństwo ludzi, którzy zatrzymali się na algebrze, i ekspertów: chemików, fizyków, biologów, matematyków, którzy pomagaliby naszej cywilizacji brnąć naprzód. Umieliby więcej, ponieważ: (a) nie musieliby ciągnąć za sobą tych słabszych, (b) mogliby zrezygnować z jednych przedmiotów na rzecz innych, np. matematyk, który człowieka potrafi narysować tylko w formie patyczaka.
Na języku polskim podobnie. Mamy humanistów, którzy zaczytują się w literaturze, umieją odkodować intencje poety, mówią piękną polszczyzną i mają lekkie pióro. Mamy też ludzi, którzy nie potrafią usiedzieć nad klocem, jakim są "Krzyżacy", są lirycznymi dyletantami, pytają, czy można coś "wziąść", a ich prace czyta się okropnie, bo jedno zdanie nijak nie chce łączyć się z drugim i utworzyć spójnej całości.
Moja trauma - wychowanie fizyczne. Trzy godziny zegarowe tygodniowo przepierdolone. Nie pamiętam, by kiedykolwiek jakiś wuefista wydeklamował mi reguły np. piłki nożnej - dlatego nigdy nie wiem, czy odkopnąć, czy nie. Przyjaciel wielokroć próbował mi wyjaśnić, czym jest "spalony". Nic nie zrozumiałem. Odbijanie piłki siatkarskiej to dla mnie mission impossible, podobnie jak podciągnięcie się na drążku.
Ja tracę czas, inni tracą czas na taką ofermę, jak ja. Nie wiem, dlaczego trzeba odstawiać szopkę i kłamać, że ma się dziurę w sercu, by zrezygnować z tego szaleństwa.
Jak powiedziała moja historyczka, "wszędzie, czyli nigdzie". Analogicznie: wszystko, czyli nic. W Polsce produkuje się pokolenie średniaczków, którzy będą wkuwać wszystko, ale nie zapamiętają nic. Przeładowany umysł co jakiś czas się sterylizuje i wywala nieużywaną wiedzę. Zdecydowanie wolę, byśmy mieli różnorodnośc: ludzi niepotrafiących wziąć do ręki pędzla malarskiego i profesjonalne ekipy remontowe niż ludzi umiejących wszystko, lecz nieumiejących nic.
Na jednym straganie były obrazy. Te pieski, które znajdują się obok, są tak pięknie narysowane, że aż je ukradkiem sfotografowałem.
Jak powiedziała moja katechetka, pięknego rysunku nie da się nauczyć. To się po prostu ma. Nie wiem, co na to nauka, ale ja temu wierzę. Osoby ze zdolnościami plastycznymi ukazują je od małego, mimo iż nikt ich nie uczył. Podobnie pewnie z umuzykalnieniem. Wątpię, czy ktoś doprowadziłby mnie do mistrzostwa Mozarta, by w wieku sześciu lat dawać koncerty przed możnowładcami.
Wobec tego zadaję pytanie: dlaczego potencjalnych Picassów i Vivaldich kisi się w jednej klasie z gamoniami w danych dziedzinach oraz osobami, które mają totalny zwis na wszystko, a takich osób nie brak?
Identycznie w odniesieniu do innych przedmiotów. Dlaczego dziewczynki, które zazwyczaj są słabsze z przedmiotów ścisłych, uczą się tego samego, co chłopcy, którzy przeważnie radzą sobie z nimi? Jeżeli któraś dziewczyna przoduje, to jestem absolutnie za tym, by się kształciła z tymi lepszymi.
Uważam za lepsze społeczeństwo ludzi, którzy zatrzymali się na algebrze, i ekspertów: chemików, fizyków, biologów, matematyków, którzy pomagaliby naszej cywilizacji brnąć naprzód. Umieliby więcej, ponieważ: (a) nie musieliby ciągnąć za sobą tych słabszych, (b) mogliby zrezygnować z jednych przedmiotów na rzecz innych, np. matematyk, który człowieka potrafi narysować tylko w formie patyczaka.
Na języku polskim podobnie. Mamy humanistów, którzy zaczytują się w literaturze, umieją odkodować intencje poety, mówią piękną polszczyzną i mają lekkie pióro. Mamy też ludzi, którzy nie potrafią usiedzieć nad klocem, jakim są "Krzyżacy", są lirycznymi dyletantami, pytają, czy można coś "wziąść", a ich prace czyta się okropnie, bo jedno zdanie nijak nie chce łączyć się z drugim i utworzyć spójnej całości.
Moja trauma - wychowanie fizyczne. Trzy godziny zegarowe tygodniowo przepierdolone. Nie pamiętam, by kiedykolwiek jakiś wuefista wydeklamował mi reguły np. piłki nożnej - dlatego nigdy nie wiem, czy odkopnąć, czy nie. Przyjaciel wielokroć próbował mi wyjaśnić, czym jest "spalony". Nic nie zrozumiałem. Odbijanie piłki siatkarskiej to dla mnie mission impossible, podobnie jak podciągnięcie się na drążku.
Ja tracę czas, inni tracą czas na taką ofermę, jak ja. Nie wiem, dlaczego trzeba odstawiać szopkę i kłamać, że ma się dziurę w sercu, by zrezygnować z tego szaleństwa.
Jak powiedziała moja historyczka, "wszędzie, czyli nigdzie". Analogicznie: wszystko, czyli nic. W Polsce produkuje się pokolenie średniaczków, którzy będą wkuwać wszystko, ale nie zapamiętają nic. Przeładowany umysł co jakiś czas się sterylizuje i wywala nieużywaną wiedzę. Zdecydowanie wolę, byśmy mieli różnorodnośc: ludzi niepotrafiących wziąć do ręki pędzla malarskiego i profesjonalne ekipy remontowe niż ludzi umiejących wszystko, lecz nieumiejących nic.
środa, 3 sierpnia 2011
Recenzja "Intelektualistów mądrych i niemądrych"
Nareszcie, udało mi się znaleźć czas na przeczytanie zamówionej w październiku ub.r. książki. W czasie roku szkolnego nie miałem do tego głowy - co chwilę jakaś lektura, jakiś sprawdzian, kartkówka, słówka do nauczenia, a na koniec każdego półrocza - "lektura dodatkowa". W czasie wakacji można nadrabiać zaległości.
Żeby zacząć dywagacje o tym, jak intelektualiści psują nam krew, trzeba zacząć od ich zdefiniowania - jak czyni to Sowell na pierwszych kartach książki. Otóż intelektualista to osoba, której przedmiotem działań i ich efektem końcowym są szeroko pojęte idee. Termin nie dotyczy np. mistrzów szachowych, programistów, inżynierów i neurochirurgów, mimo iż w swojej pracy używają intelektu, chyba że wychodzą poza swoją specjalizację i zajmują się ideami - wtedy to intelektualiści.
Na dalszych kartach autor ujawnia przed nami cechy intelektualistów. Po pierwsze - często zajmują się rzeczami, o których nie mają pojęcia (np. gospodarką, nie znając zasad jej działania). Po drugie - nie odpowiadają za swoje, nawet najgłupsze, wypowiedzi (np. George Bernard Shaw chwalący czerwone reżimy oraz intelektualiści potępiający zbrojenia w XX-leciu międzywojennym, ułatwiający tym samym Hitlerowi prowadzenie wojny w przyszłości). Po trzecie - "intelektualista źle się czuje w temperaturze pokojowej". Jeżeli ktoś pisze w gazecie artykuły o zduństwie lub o pielęgnacji żywopłotów, to będą się one cieszyć zainteresowaniem wśród kolegów-zdunów albo u kolegów-ogrodników oraz wśród innych osób, których dotyczą te dziedziny. Słowem, wąska grupa. Intelektualista na tym nie pociągnie. Intelektualista musi pisać o rzeczach wzniosłych - o równości, o wyzysku, o prawach kobiet, zwierząt i gejów, o głodzie, o naszych przywarach itd. Praca intelektualistów cechuje się też innymi rzeczami, ale o tym doczytacie sami.
Tym, co jest cenne w tej książce, są liczne przykłady intelektualnych wizji i ich empiryczny test (czym się inteligencja nie zajmuje). Można się na przykład dowiedzieć, kiedy uczyniono faszyzm i nazizm ideologiami prawicowymi, dlaczego to zrobiono i dlaczego to bujda na resorach. Takie kwiatki przydadzą się w dyskusjach z lewicowcami.
Książka "Intelektualiści mądrzy i niemądrzy" Thomasa Sowella jest 440-stronicowym klocem i nie należy do najłatwiejszych. Jednakże warto w nią zainwestować, by umieć rozpoznać intelektualny bełkot i z nim walczyć. Z mojego doświadczenia - polecam czytanie podczas długich wycieczek.
Żeby zacząć dywagacje o tym, jak intelektualiści psują nam krew, trzeba zacząć od ich zdefiniowania - jak czyni to Sowell na pierwszych kartach książki. Otóż intelektualista to osoba, której przedmiotem działań i ich efektem końcowym są szeroko pojęte idee. Termin nie dotyczy np. mistrzów szachowych, programistów, inżynierów i neurochirurgów, mimo iż w swojej pracy używają intelektu, chyba że wychodzą poza swoją specjalizację i zajmują się ideami - wtedy to intelektualiści.
Na dalszych kartach autor ujawnia przed nami cechy intelektualistów. Po pierwsze - często zajmują się rzeczami, o których nie mają pojęcia (np. gospodarką, nie znając zasad jej działania). Po drugie - nie odpowiadają za swoje, nawet najgłupsze, wypowiedzi (np. George Bernard Shaw chwalący czerwone reżimy oraz intelektualiści potępiający zbrojenia w XX-leciu międzywojennym, ułatwiający tym samym Hitlerowi prowadzenie wojny w przyszłości). Po trzecie - "intelektualista źle się czuje w temperaturze pokojowej". Jeżeli ktoś pisze w gazecie artykuły o zduństwie lub o pielęgnacji żywopłotów, to będą się one cieszyć zainteresowaniem wśród kolegów-zdunów albo u kolegów-ogrodników oraz wśród innych osób, których dotyczą te dziedziny. Słowem, wąska grupa. Intelektualista na tym nie pociągnie. Intelektualista musi pisać o rzeczach wzniosłych - o równości, o wyzysku, o prawach kobiet, zwierząt i gejów, o głodzie, o naszych przywarach itd. Praca intelektualistów cechuje się też innymi rzeczami, ale o tym doczytacie sami.
Tym, co jest cenne w tej książce, są liczne przykłady intelektualnych wizji i ich empiryczny test (czym się inteligencja nie zajmuje). Można się na przykład dowiedzieć, kiedy uczyniono faszyzm i nazizm ideologiami prawicowymi, dlaczego to zrobiono i dlaczego to bujda na resorach. Takie kwiatki przydadzą się w dyskusjach z lewicowcami.
Książka "Intelektualiści mądrzy i niemądrzy" Thomasa Sowella jest 440-stronicowym klocem i nie należy do najłatwiejszych. Jednakże warto w nią zainwestować, by umieć rozpoznać intelektualny bełkot i z nim walczyć. Z mojego doświadczenia - polecam czytanie podczas długich wycieczek.
środa, 20 lipca 2011
Cytat tygodnia (26)
Dziś pod hebel weźmiemy ikonę PJN-u - panią Elżbietę Jakubiak.
"EJ: U nas uważa się, że biznes tworzy państwo, a urzędnicy państwowi je niszczą, a to oni przygotowują wielką infrastrukturę dla życia dziennikarzy, biznesu. Gdyby nie oni, gdyby nie tacy ludzie jak ja, byłby pan bez numeru dowodu, zameldowania.
Redaktor: Gdyby nie biznes, pani byłaby bez pensji.
EJ: To nieprawda! Wypracowuję ją jako urzędnik państwowy, wydając panu zaświadczenia, by mógł pan prowadzić działalność gospodarczą, przygotowując działkę do inwestycji i tak dalej. W sumie to ja panu pozwalam pracować."
Te słowa ukazują urzędniczą bezczelność i pomieszanie ról, jakie pełnią przedsiębiorca i urzędnik!
Po pierwsze - urzędnik nie wytwarza żadnych dóbr. On jedynie administruje dobrami, ogranicza człowieka przeszkadzając mu w wytwarzaniu dóbr i dobra uszczupla (pensję z czegoś trzeba opłacić, na dodatek trzeba opłacić wszystko, co jest mu potrzebne do pracy, np. prąd, papier, długopisy). Pan Redaktor ma rację mówiąc, że pani Jakubiak nie ma bez przedsiębiorców racji bytu. Tak samo jak komar nie ma racji bytu bez ludzkiej krwi. A tu komar się tłumaczy, że pomaga ludziom, bo ssąc ich krew redukuje ciśnienie tętnicze.
Po drugie - biznesmen ma również pierwszeństwo dziejowe! Najpierw był działający człowiek, który wymieniał się swoimi dobrami z innymi, zarabiał, a potem pojawiło się państwo, które narzucało regulacje i - aby się utrzymać - nakładało podatki.
Nie wiem, czy p. Jakubiak w ciągu kadencji sejmowej (wywiad z 2007 r.) zdążyła zmienić nastawienie do rzeczywistości. Szczerze w to wątpię.
PS. Jeżeli uważasz, że to, co robię, jest słuszne i chciał(a)byś się przysłużyć w rozwoju blogu, kliknij tutaj.
"EJ: U nas uważa się, że biznes tworzy państwo, a urzędnicy państwowi je niszczą, a to oni przygotowują wielką infrastrukturę dla życia dziennikarzy, biznesu. Gdyby nie oni, gdyby nie tacy ludzie jak ja, byłby pan bez numeru dowodu, zameldowania.
Redaktor: Gdyby nie biznes, pani byłaby bez pensji.
EJ: To nieprawda! Wypracowuję ją jako urzędnik państwowy, wydając panu zaświadczenia, by mógł pan prowadzić działalność gospodarczą, przygotowując działkę do inwestycji i tak dalej. W sumie to ja panu pozwalam pracować."
Te słowa ukazują urzędniczą bezczelność i pomieszanie ról, jakie pełnią przedsiębiorca i urzędnik!
Po pierwsze - urzędnik nie wytwarza żadnych dóbr. On jedynie administruje dobrami, ogranicza człowieka przeszkadzając mu w wytwarzaniu dóbr i dobra uszczupla (pensję z czegoś trzeba opłacić, na dodatek trzeba opłacić wszystko, co jest mu potrzebne do pracy, np. prąd, papier, długopisy). Pan Redaktor ma rację mówiąc, że pani Jakubiak nie ma bez przedsiębiorców racji bytu. Tak samo jak komar nie ma racji bytu bez ludzkiej krwi. A tu komar się tłumaczy, że pomaga ludziom, bo ssąc ich krew redukuje ciśnienie tętnicze.
Po drugie - biznesmen ma również pierwszeństwo dziejowe! Najpierw był działający człowiek, który wymieniał się swoimi dobrami z innymi, zarabiał, a potem pojawiło się państwo, które narzucało regulacje i - aby się utrzymać - nakładało podatki.
Nie wiem, czy p. Jakubiak w ciągu kadencji sejmowej (wywiad z 2007 r.) zdążyła zmienić nastawienie do rzeczywistości. Szczerze w to wątpię.
PS. Jeżeli uważasz, że to, co robię, jest słuszne i chciał(a)byś się przysłużyć w rozwoju blogu, kliknij tutaj.
niedziela, 17 lipca 2011
Wernerowszczyzna. Zapis choroby
Ten post jest moim hołdem dla p. Janusza Palikota, który w mainstreamowych mediach zareklamował konkurencyjną partię, na dodatek wrogą dla tego reżimu, narażając swoją dalszą obecność w TVN-ie.
Za to ostro naraziła mi się p. Anita Werner. Mam nadzieję, że w październiku będzie odszczekiwać swoje słowa.
PS. Jeżeli uważasz, że to, co robię, jest słuszne i chciał(a)byś się przysłużyć w rozwoju blogu, kliknij tutaj.
"Fakty po faktach", dn. 16 lipca 2011 r.
Za to ostro naraziła mi się p. Anita Werner. Mam nadzieję, że w październiku będzie odszczekiwać swoje słowa.
PS. Jeżeli uważasz, że to, co robię, jest słuszne i chciał(a)byś się przysłużyć w rozwoju blogu, kliknij tutaj.
środa, 13 lipca 2011
Absurdy poprawności politycznej
Czasy, w których wprowadzało się "małżeństwa jednopłciowe", edukację seksualną w przedszkolach oraz refundowało środki antykoncepcyjne, powoli się kończą. Teraz prorocy postępu biorą się za gmeranie w dziedzictwie narodowym!
Trzy postępowe frakcje w austriackim parlamencie porozumiały się w sprawie wprowadzenia słowa "córy" do hymnu państwowego, w którym mowa jest tylko o "synach". "Heimat bist du großer Söhne" - Tyś narodem wielkich synów.
To jest, oczywiście, jawna dyskryminacja ze względu na zawartość spodni! Najbardziej poprawne politycznie będzie sformułowanie: "tyś narodem wielkich osób", a najlepiej w ogóle zrezygnować ze słowa "naród", bo to czysty szowinizm i nacjonalizm (czytaj: faszyzm).
Tym wariatom najlepiej powiedzieć (podobnie jak wszystkim postępowcom we wszystkich parlamentach): "Słuchaj, zwiększymy Ci pensję dwukrotnie, ale pod warunkiem, że do końca kadencji w ogóle nie będziesz pojawiał(a) się na głosowaniach i zrezygnujesz z życia politycznego". Zyski, jakie odniesie państwo i kraj po odsunięciu ich od władzy, będą nieproporcjonalnie większe niż koszty związane z podniesieniem pensji.
Istnieje też lepsze, skuteczniejsze rozwiązanie - demokracja cenzusowa! Może przygotowując się do krótkiego egzaminu z ekonomii człowiek odkryje, że redystrybucja zabiera więcej pieniędzy niż daje oraz że państwo nigdy nie będzie tak efektywne jak działający prywatnie człowiek. Ewentualnie cenzus majątkowy zapewni, że człowiek nie będzie głosował na tych, którzy obiecują, że państwo im coś da.
Ingerencja w dziedzictwo narodowe to jeden z kroków, by stworzyć nowego człowieka - kiedyś Homo sovieticusa, dziś Homo europaeusa.
Trzy postępowe frakcje w austriackim parlamencie porozumiały się w sprawie wprowadzenia słowa "córy" do hymnu państwowego, w którym mowa jest tylko o "synach". "Heimat bist du großer Söhne" - Tyś narodem wielkich synów.
To jest, oczywiście, jawna dyskryminacja ze względu na zawartość spodni! Najbardziej poprawne politycznie będzie sformułowanie: "tyś narodem wielkich osób", a najlepiej w ogóle zrezygnować ze słowa "naród", bo to czysty szowinizm i nacjonalizm (czytaj: faszyzm).
Tym wariatom najlepiej powiedzieć (podobnie jak wszystkim postępowcom we wszystkich parlamentach): "Słuchaj, zwiększymy Ci pensję dwukrotnie, ale pod warunkiem, że do końca kadencji w ogóle nie będziesz pojawiał(a) się na głosowaniach i zrezygnujesz z życia politycznego". Zyski, jakie odniesie państwo i kraj po odsunięciu ich od władzy, będą nieproporcjonalnie większe niż koszty związane z podniesieniem pensji.
Istnieje też lepsze, skuteczniejsze rozwiązanie - demokracja cenzusowa! Może przygotowując się do krótkiego egzaminu z ekonomii człowiek odkryje, że redystrybucja zabiera więcej pieniędzy niż daje oraz że państwo nigdy nie będzie tak efektywne jak działający prywatnie człowiek. Ewentualnie cenzus majątkowy zapewni, że człowiek nie będzie głosował na tych, którzy obiecują, że państwo im coś da.
Ingerencja w dziedzictwo narodowe to jeden z kroków, by stworzyć nowego człowieka - kiedyś Homo sovieticusa, dziś Homo europaeusa.
Cytat tygodnia (25)
Dziś omówię wypowiedź jednego użytkownika Facebooka, którego imienia i nazwiska pozwolę sobie nie zdradzić. Chociaż, jeśli się wysilicie, może go znajdziecie.
"Nowa Prawica byłaby dobrą partią, gdyby nie próbowała zrobić z Polski drugich Czech. Oparcie się na zasadach konserwatywnych, chrześcijańskich jest dobre. Ale już prywatyzacja jest na pewno zła. Główne elementy gospodarki powinny się znajdować w rękach państwa."
Na pytanie, dlaczego, odpowiedział:
"Uważam, że powinny znajdować się w rękach państwowych, ponieważ państwo potrafi o nie zadbać najlepiej, a przynajmniej powinno. Kiedy te spółki są w rękach prywatnych, to mogą rychło upaść."
Hmmm... Ciekawe. Skoro państwo lepiej potrafi zająć się przeróżnymi spółkami oraz np. szkolnictwem, ubezpieczeniami, czyli takimi poważnymi rzeczami, to niech zajmie się także żywnością. W końcu - państwo jest na tyle kompetentne, by decydować o tym, czego uczą się nasze dzieci, o tym, jak się zabezpieczymy na starość oraz by stworzyć zyskowną i efektywną spółkę, która będzie zaspokajać potrzeby konsumentów, to przejęcie odpowiedzialności za żywienie obywateli nie będzie kłopotem.
Wynik państwowych interwencji w żywność i rolnictwo? Wielki Głód na Ukrainie i klęska głodu po "Wielkim skoku naprzód" towarzysza Mao.
Państwowe interwencje nigdy na dłuższą metę nie będą tak efektywne jak działający prywatnie człowiek. Urzędnik koncentruje się na wykonaniu planu lub na swoich osobistych korzyściach, a nie na dobru konsumenta.
Urzędnik, bądź planista, bądź intelektualista (np. tow. Mao) nie ma dostatecznie dużej wiedzy np. na temat rolnictwa. Walka z wróblami, wchodząca w skład "Kampanii walki z czterema plagami", przyczyniła się do rozpanoszenia robali, które niszczyły plony. W efekcie - jeszcze większy głód.
Kiedy w końcu ludzie nauczą się, że państwo jest nieefektywne?!
"Nowa Prawica byłaby dobrą partią, gdyby nie próbowała zrobić z Polski drugich Czech. Oparcie się na zasadach konserwatywnych, chrześcijańskich jest dobre. Ale już prywatyzacja jest na pewno zła. Główne elementy gospodarki powinny się znajdować w rękach państwa."
Na pytanie, dlaczego, odpowiedział:
"Uważam, że powinny znajdować się w rękach państwowych, ponieważ państwo potrafi o nie zadbać najlepiej, a przynajmniej powinno. Kiedy te spółki są w rękach prywatnych, to mogą rychło upaść."
Hmmm... Ciekawe. Skoro państwo lepiej potrafi zająć się przeróżnymi spółkami oraz np. szkolnictwem, ubezpieczeniami, czyli takimi poważnymi rzeczami, to niech zajmie się także żywnością. W końcu - państwo jest na tyle kompetentne, by decydować o tym, czego uczą się nasze dzieci, o tym, jak się zabezpieczymy na starość oraz by stworzyć zyskowną i efektywną spółkę, która będzie zaspokajać potrzeby konsumentów, to przejęcie odpowiedzialności za żywienie obywateli nie będzie kłopotem.
Wynik państwowych interwencji w żywność i rolnictwo? Wielki Głód na Ukrainie i klęska głodu po "Wielkim skoku naprzód" towarzysza Mao.
Państwowe interwencje nigdy na dłuższą metę nie będą tak efektywne jak działający prywatnie człowiek. Urzędnik koncentruje się na wykonaniu planu lub na swoich osobistych korzyściach, a nie na dobru konsumenta.
Urzędnik, bądź planista, bądź intelektualista (np. tow. Mao) nie ma dostatecznie dużej wiedzy np. na temat rolnictwa. Walka z wróblami, wchodząca w skład "Kampanii walki z czterema plagami", przyczyniła się do rozpanoszenia robali, które niszczyły plony. W efekcie - jeszcze większy głód.
Kiedy w końcu ludzie nauczą się, że państwo jest nieefektywne?!
czwartek, 7 lipca 2011
Dlaczego postuluję nową nazwę państwa?
Od wejścia w życie noweli grudniowej z 1989 r. nasze państwo nosi dumną nazwę "Rzeczpospolita Polska". "Rzeczpospolita" jest to po prostu republika, gdyż słowo "republika" wzięło się od łacińskiego res publica, czyli: rzecz publiczna, rzecz powszechna, rzecz pospolita.
My, wolnościowcy (przynajmniej część) dążący do szeroko rozumianej "normalności", chcemy zmiany nazwy państwa. Nazwa "Rzeczpospolita Polska" jest: po pierwsze - historycznie obciążona, po drugie - zbyt kłopotliwa dla przeciętnego obywatela, który nie wie, że światło się włącza i wyłącza, a nie "włancza" i "wyłancza".
Wszystkie Rzeczypospolite upadały - między innymi z powodu: warcholstwa sejmikowego, zdrady, rozpasania szlachty, niezdolności państwa do samoobrony. Poprzednia Rzeczpospolita - ta Ludowa - załamała się pod ciężarem zrujnowanej gospodarki. Z pomocą cwaniaczków została przekształcona w III Rzeczpospolitą, która też upadnie, też z powodów gospodarczych. No chyba że z bratnią pomocą przyjdą Rosjanie i Niemcy i zaprowadzą nam tu kondominium.
W nazwie "Rzeczpospolita Polska" słowo "Polska" pełni funkcję przymiotnika. Jaka Rzeczpospolita? - Polska. Niektórzy sądzą, iż jest to zestawienie dwóch rzeczowników.
Chcemy zrobić to, co p. Viktor Orbán na Węgrzech. On zmienił nazwę państwa węgierskiego z "Republika Węgierska" (Magyar Köztársaság) na "Węgry" (Magyarország). My ustanowimy Państwo Polskie - coś nowego, bo jak już się robi radykalne zmiany wewnętrzne, to i zewnętrzne - "przeszłości ślad dłoń nasza zmiata". Ale - oczywiście - tej niechlubnej przeszłości.
My, wolnościowcy (przynajmniej część) dążący do szeroko rozumianej "normalności", chcemy zmiany nazwy państwa. Nazwa "Rzeczpospolita Polska" jest: po pierwsze - historycznie obciążona, po drugie - zbyt kłopotliwa dla przeciętnego obywatela, który nie wie, że światło się włącza i wyłącza, a nie "włancza" i "wyłancza".
Wszystkie Rzeczypospolite upadały - między innymi z powodu: warcholstwa sejmikowego, zdrady, rozpasania szlachty, niezdolności państwa do samoobrony. Poprzednia Rzeczpospolita - ta Ludowa - załamała się pod ciężarem zrujnowanej gospodarki. Z pomocą cwaniaczków została przekształcona w III Rzeczpospolitą, która też upadnie, też z powodów gospodarczych. No chyba że z bratnią pomocą przyjdą Rosjanie i Niemcy i zaprowadzą nam tu kondominium.
W nazwie "Rzeczpospolita Polska" słowo "Polska" pełni funkcję przymiotnika. Jaka Rzeczpospolita? - Polska. Niektórzy sądzą, iż jest to zestawienie dwóch rzeczowników.
Chcemy zrobić to, co p. Viktor Orbán na Węgrzech. On zmienił nazwę państwa węgierskiego z "Republika Węgierska" (Magyar Köztársaság) na "Węgry" (Magyarország). My ustanowimy Państwo Polskie - coś nowego, bo jak już się robi radykalne zmiany wewnętrzne, to i zewnętrzne - "przeszłości ślad dłoń nasza zmiata". Ale - oczywiście - tej niechlubnej przeszłości.
środa, 6 lipca 2011
Cytat tygodnia (24)
"Liberalizm to jest wolność, demokracja, prywatna własność, przedsiębiorczość, konkurencja i jeśli to jest dobrze wyregulowane, to to jest siła motoryczna postępu - cywilizacyjnego i gospodarczego."
- prof. Grzegorz Kołodko
Proszę zauważyć tę wewnętrzną niespójność! Ta wypowiedź zasługuje na "Kiszonego ogórka" w "Najwyższym czasie!" lub Nobla z ekonomii.
poniedziałek, 4 lipca 2011
Orędzie do Amerykanów
Przyjaciele Amerykanie!
Dokładnie 235 lat temu Ojcowie-Założyciele podpisali dokument, który dał podwaliny pod (onegdaj) najwspanialszy kraj na świecie. Organizował Trzynaście Kolonii w kraj wyrosły z umiłowania wolności i chęci stanowienia o własnym losie.
Stany Zjednoczone dały światu dowód, że wolność - zarówno osobista, jak i gospodarcza - buduje bogactwo narodów i świetność kraju. Wszyscy doń uciekali - nawet osoby z krajów, które socjalistycznymi wymysłami chciały budować powszechną szczęśliwość, równość, godność i dobrobyt. Nie tędy droga. Wasi wielcy rodacy mówili, że społeczeństwo, które stawia równość (lub bezpieczeństwo) nad wolność, skończy bez obydwu tych rzeczy. Amerykanie połączyli wyżej wspomnianą wolność z równością (powszechny dostęp do rynku) i z bezpieczeństwem (powszechny dostęp do broni), ponieważ szanowali tę wolność.
Stany Zjednoczone dały dowód, że nie trzeba budować patriarchalnego i rozdymanego rządu i wystarczy powierzyć część suwerenności stanom, by państwo dobrze działało.
Stany Zjednoczone to jeden z niewielu krajów, gdzie dało się połączyć wolny rynek z demokracją. Zwykle trzeba było ratować kraj przed zapaścią gospodarczą i zuchwałością socjalistów za pomocą zamachu stanu i wprowadzać wolność gospodarczą siłą.
Właśnie o takiej Polsce marzę - wolnościowej, federalnej, z rządem-minimum.
Amerykanie to naród, który nie dał się wyczyścić z umiłowania wolności. Polska była niegdyś krajem o niespotykanym wtedy poziomie wolności i tolerancji. Dziś - Polacy wolą opiekę państwa oraz głosują tak, jak powiedzą media. Nie korzystają ze swojej wolności wyboru, a z wolnością do poprawy swego bytu nie chcą mieć nic wspólnego.
Lecz Wy też musicie mieć się na baczności! Nadmierne wydatki (np. kosztowne wojny), gigantyczne zadłużenie, drukowanie (psucie) pieniądza i interwencja państwa mogą przyczynić się do rychłej śmierci kraju i rozbicia go na państewka, które mogą (w najgorszym przypadku) zostać wchłonięte przez mocarstwa postronne. Takiego scenariusza bym nie chciał, gdyż światu potrzebna jest Ameryka. Nieraz już pomagała Polakom. Swoje zasługi miał tu Wasz wielki rodak - prezydent Ronald Wilson Reagan, lecz nie tylko (Herbert Hoover, Woodrow Wilson itd.).
Dlatego liczę, że w przyszłorocznych wyborach pójdziecie za głosem rozsądku i wybierzecie prawdziwego męża stanu - Rona Paula.
Najlepsze życzenia,
autor niniejszego blogu.
Dokładnie 235 lat temu Ojcowie-Założyciele podpisali dokument, który dał podwaliny pod (onegdaj) najwspanialszy kraj na świecie. Organizował Trzynaście Kolonii w kraj wyrosły z umiłowania wolności i chęci stanowienia o własnym losie.
Stany Zjednoczone dały światu dowód, że wolność - zarówno osobista, jak i gospodarcza - buduje bogactwo narodów i świetność kraju. Wszyscy doń uciekali - nawet osoby z krajów, które socjalistycznymi wymysłami chciały budować powszechną szczęśliwość, równość, godność i dobrobyt. Nie tędy droga. Wasi wielcy rodacy mówili, że społeczeństwo, które stawia równość (lub bezpieczeństwo) nad wolność, skończy bez obydwu tych rzeczy. Amerykanie połączyli wyżej wspomnianą wolność z równością (powszechny dostęp do rynku) i z bezpieczeństwem (powszechny dostęp do broni), ponieważ szanowali tę wolność.
Stany Zjednoczone dały dowód, że nie trzeba budować patriarchalnego i rozdymanego rządu i wystarczy powierzyć część suwerenności stanom, by państwo dobrze działało.
Stany Zjednoczone to jeden z niewielu krajów, gdzie dało się połączyć wolny rynek z demokracją. Zwykle trzeba było ratować kraj przed zapaścią gospodarczą i zuchwałością socjalistów za pomocą zamachu stanu i wprowadzać wolność gospodarczą siłą.
Właśnie o takiej Polsce marzę - wolnościowej, federalnej, z rządem-minimum.
Amerykanie to naród, który nie dał się wyczyścić z umiłowania wolności. Polska była niegdyś krajem o niespotykanym wtedy poziomie wolności i tolerancji. Dziś - Polacy wolą opiekę państwa oraz głosują tak, jak powiedzą media. Nie korzystają ze swojej wolności wyboru, a z wolnością do poprawy swego bytu nie chcą mieć nic wspólnego.
Lecz Wy też musicie mieć się na baczności! Nadmierne wydatki (np. kosztowne wojny), gigantyczne zadłużenie, drukowanie (psucie) pieniądza i interwencja państwa mogą przyczynić się do rychłej śmierci kraju i rozbicia go na państewka, które mogą (w najgorszym przypadku) zostać wchłonięte przez mocarstwa postronne. Takiego scenariusza bym nie chciał, gdyż światu potrzebna jest Ameryka. Nieraz już pomagała Polakom. Swoje zasługi miał tu Wasz wielki rodak - prezydent Ronald Wilson Reagan, lecz nie tylko (Herbert Hoover, Woodrow Wilson itd.).
Dlatego liczę, że w przyszłorocznych wyborach pójdziecie za głosem rozsądku i wybierzecie prawdziwego męża stanu - Rona Paula.
Najlepsze życzenia,
autor niniejszego blogu.
piątek, 17 czerwca 2011
Platforma skręci w lewo?
Wybory parlamentarne zbliżają się drobnymi krokami. Kampania już się rozpoczyna.
Z tego, co widzę - Platforma ma zamiar pozyskać elektorat lewicowy. Przejście do PO Bartosza Arłukowicza i Joanny Kluzik-Rostkowskiej jednoznacznie pokazuje, że owa partia zatraciła swoją "prawicowość".
Zawsze myślałem, że na Platformę Obywatelską składają się: (a) politycy, którzy idą tam ze względu na potencjalne profity, (b) ludzie przestraszeni "ciemnogrodem" (czytaj: PiS-em) i głosujący ze względu na ten strach.
Myliłem się. Zajrzałem na Forum PO i przekonałem się, że istnieją ludzie autentycznie popierający tę partię i gotowi do działania na jej rzecz, mimo że zwycięstwo w wyborach ma już zapewnione.
Lecz ci ludzie, przynajmniej w większości - nie czytałem wszystkich wpisów, koncentrują się na poparciu, słupkach, sondażach i na tym, aby zgarnąć jak najwięcej mandatów.
Zobaczcie sami, do czego potrafią się posunąć, by wygrać wybory:
Z tego, co widzę - Platforma ma zamiar pozyskać elektorat lewicowy. Przejście do PO Bartosza Arłukowicza i Joanny Kluzik-Rostkowskiej jednoznacznie pokazuje, że owa partia zatraciła swoją "prawicowość".
Zawsze myślałem, że na Platformę Obywatelską składają się: (a) politycy, którzy idą tam ze względu na potencjalne profity, (b) ludzie przestraszeni "ciemnogrodem" (czytaj: PiS-em) i głosujący ze względu na ten strach.
Myliłem się. Zajrzałem na Forum PO i przekonałem się, że istnieją ludzie autentycznie popierający tę partię i gotowi do działania na jej rzecz, mimo że zwycięstwo w wyborach ma już zapewnione.
Lecz ci ludzie, przynajmniej w większości - nie czytałem wszystkich wpisów, koncentrują się na poparciu, słupkach, sondażach i na tym, aby zgarnąć jak najwięcej mandatów.
Zobaczcie sami, do czego potrafią się posunąć, by wygrać wybory:
Wpis już chyba usunięty |
niedziela, 12 czerwca 2011
Współpraca
Od dziś nawiązuję współpracę z WytresowanymPrzezSzkołę (tj. ofiarą nauczycielstwa, z którą przeprowadziłem wywiad). Będzie on uświetniał moje wpisy swoimi obrazkami, a ma chłopina talent.
sobota, 4 czerwca 2011
Przemiany w Polsce
4 czerwca 1989 r. odbyły się wybory parlamentarne, wolne lub częściowo wolne - zależy od interpretacji. Nie mam zamiaru rozwodzić się nad genezą tych wydarzeń, ponieważ każdy ją zna.
Wszyscy się cieszą z powodu każdej kolejnej rocznicy tego wydarzenia. Wspomina się słowa pani Szczepkowskiej:
Ale zastanówmy się, co nam dano zamiast PRL-u. Obiecywano nam Polskę wolną i demokratyczną. Obiecywano nam drugą Japonię, Irlandię, Kalifornię, Norwegię. I co? Do dziś chyba nie odkryto zależności między dobrobytem narodów a wolnym rynkiem i nieingerencją państwa w ludzkie życie. Świadczy o tym duża ilość etatystów, socjalistów i innych lewicowców. Zwłaszcza niepokojącym jest rozłażenie się tej zarazy wśród ludzi młodych, studentów, tzw. "młodych, wykształconych, z dużych miast". Tę grupę zaorał KelThuz w audycji Radia Żelaza (będę miał okazję jej użyć podczas mojej prezentacji przed forum klasy nt. wad socjalizmu; życzcie mi powodzenia).
Demokracja? Zamiast pluralizmu mamy oligopol władzy. Nad trwałością tego układu czuwają reżimowe media. Próg wyborczy uniemożliwia małym partiom i ruchom wprowadzenia swojej reprezentacji do parlamentu. Na dodatek jest ona głupia! Prawo wyborcze powinny mieć osoby pełnoletnie, które zdały egzamin z polityki i ekonomii oraz uiściły podatek wyborczy. Nie może być tak, że o losach kraju i obywateli decydują ludzie, którzy swe preferencje polityczne czerpią z telewizji i nie podpierają tego żadną wiedzą, a na dodatek nie stać ich na zaoszczędzenie paru złotych na możliwość zagłosowania.
Rzeczywiście - "komunizm" upadł... na cztery łapy. Jesteśmy jednym z najbardziej inwigilowanych narodów w Europie. Ilość próśb o udostępnienie służbom specjalnym billingów jest ileś-tam razy większa niż w Niemczech (chyba 7 razy, ale nie chcę skłamać). Państwo chce przetrzymywać informacje o naszych dzieciach. Wszędzie ingerujący aparat biurokratyczny... Owoce naszej pracy są zabierane i marnotrawione. Żyjemy w coraz bardziej totalitarnej rzeczywistości.
Naszym obowiązkiem, jako ludzi wolnych, jest propagować ideę liberalizmu jako potrzebną i zgodną z naturą człowieka, a nie marginesem wymyślonym przez korwinistów. Jednym z udostępnionych nam narzędzi są wybory. Trzeba promować nowe twarze, by Kongres Nowej Prawicy nie kojarzył się ludziom wyłącznie z JKM-em. A przede wszystkim - wyrazić swoje niezadowolenie i chęć zmian oddając głos na KNP jesienią.
To może za 22 lata będziemy żyli w naprawdę wolnym kraju, kraju dobrobytu.
Wszyscy się cieszą z powodu każdej kolejnej rocznicy tego wydarzenia. Wspomina się słowa pani Szczepkowskiej:
Proszę państwa, 4 czerwca '89 roku skończył się w Polsce komunizm.
Ale zastanówmy się, co nam dano zamiast PRL-u. Obiecywano nam Polskę wolną i demokratyczną. Obiecywano nam drugą Japonię, Irlandię, Kalifornię, Norwegię. I co? Do dziś chyba nie odkryto zależności między dobrobytem narodów a wolnym rynkiem i nieingerencją państwa w ludzkie życie. Świadczy o tym duża ilość etatystów, socjalistów i innych lewicowców. Zwłaszcza niepokojącym jest rozłażenie się tej zarazy wśród ludzi młodych, studentów, tzw. "młodych, wykształconych, z dużych miast". Tę grupę zaorał KelThuz w audycji Radia Żelaza (będę miał okazję jej użyć podczas mojej prezentacji przed forum klasy nt. wad socjalizmu; życzcie mi powodzenia).
Demokracja? Zamiast pluralizmu mamy oligopol władzy. Nad trwałością tego układu czuwają reżimowe media. Próg wyborczy uniemożliwia małym partiom i ruchom wprowadzenia swojej reprezentacji do parlamentu. Na dodatek jest ona głupia! Prawo wyborcze powinny mieć osoby pełnoletnie, które zdały egzamin z polityki i ekonomii oraz uiściły podatek wyborczy. Nie może być tak, że o losach kraju i obywateli decydują ludzie, którzy swe preferencje polityczne czerpią z telewizji i nie podpierają tego żadną wiedzą, a na dodatek nie stać ich na zaoszczędzenie paru złotych na możliwość zagłosowania.
Rzeczywiście - "komunizm" upadł... na cztery łapy. Jesteśmy jednym z najbardziej inwigilowanych narodów w Europie. Ilość próśb o udostępnienie służbom specjalnym billingów jest ileś-tam razy większa niż w Niemczech (chyba 7 razy, ale nie chcę skłamać). Państwo chce przetrzymywać informacje o naszych dzieciach. Wszędzie ingerujący aparat biurokratyczny... Owoce naszej pracy są zabierane i marnotrawione. Żyjemy w coraz bardziej totalitarnej rzeczywistości.
Naszym obowiązkiem, jako ludzi wolnych, jest propagować ideę liberalizmu jako potrzebną i zgodną z naturą człowieka, a nie marginesem wymyślonym przez korwinistów. Jednym z udostępnionych nam narzędzi są wybory. Trzeba promować nowe twarze, by Kongres Nowej Prawicy nie kojarzył się ludziom wyłącznie z JKM-em. A przede wszystkim - wyrazić swoje niezadowolenie i chęć zmian oddając głos na KNP jesienią.
To może za 22 lata będziemy żyli w naprawdę wolnym kraju, kraju dobrobytu.
poniedziałek, 16 maja 2011
Cytat tygodnia (23)
"Bo ja za chwilę nie będę miał na kampanię wyborczą pieniędzy. Bo z tych, co dostaję z Senatu, to jest, k..., psie pieniądze. Na paliwo dla mnie i na garniturek. Na ubranie, k..., dziewięć tysięcy, a teraz to nawet zaczęli mi płacić po osiem i pół. Straszne pieniądze."
- senator Tadeusz Skorupa
poniedziałek, 9 maja 2011
Prywatyzacja cmentarzy
Ostatnio byłem z odwiedzinami u dziadków w małej miejscowości. Jako że było to akurat w święta wielkanocne, poszliśmy na lokalny cmentarz. Kiedy wracaliśmy, zacząłem snuć wizję, jakby to było, gdyby otworzyć własny cmentarz. Ku mojemu zdziwieniu usłyszałem, że w Polsce takie obiekty są albo państwowe, albo parafialne. Gdy spytałem, czemu nie umożliwić takiej działalności przedsiębiorcom, usłyszałem, że wtedy byłoby tak drogo, że ludzie nie mieliby się gdzie chować.
Zdębiałem. Nie uwierzyłem, że można aż tak nie znać się na prakseologii i ekonomii (nota bene są blisko powiązane ze sobą). Jakoś dziedzina ważniejsza - tzn. wytwarzanie jedzenia - jest w rękach prywatnych, a ludzi stać na jajka, dżem, szynkę lub bułkę. Produkcja samochodów też leży w gestii prywatnych koncernów, a częściej na drogach widzę właśnie auta, a nie rowery albo riksze.
Jeżeli ktoś inwestuje swój czas, energię i kapitał w piekarnię, fabrykę samochodów lub kupno ziemi pod cmentarz, to zakłada, że prędzej czy później pojawi się z tego zysk. Dlatego jego produkty / usługi muszą mieć ceny w miarę przystępne i być dobrej jakości, inaczej klienci zwieją do konkurencji. Proste?
Jeżeli ktoś się boi, że prywaciarz będzie np. ograbiał nieboszczyków z pochowanych wraz z nimi kosztowności, przypominam, że na wolnym rynku istnieje coś takiego jak ostracyzm, potężne narzędzie. Gdyby coś takiego wyszło na jaw, rodziny przenosiłyby trumny oraz urny w inne miejsca. Taki ktoś straciłby reputację i klientów. To najlepszy scenariusz. W najgorszym - procesy sądowe, plajta biznesu i kicie.
Cmentarza użyłem tu dosłownie. Lecz można z niego uczynić metaforę i odnieść do innych dziedzin życia, np. edukacji. Reguły ekonomii działają podobnie.
Zdębiałem. Nie uwierzyłem, że można aż tak nie znać się na prakseologii i ekonomii (nota bene są blisko powiązane ze sobą). Jakoś dziedzina ważniejsza - tzn. wytwarzanie jedzenia - jest w rękach prywatnych, a ludzi stać na jajka, dżem, szynkę lub bułkę. Produkcja samochodów też leży w gestii prywatnych koncernów, a częściej na drogach widzę właśnie auta, a nie rowery albo riksze.
Jeżeli ktoś inwestuje swój czas, energię i kapitał w piekarnię, fabrykę samochodów lub kupno ziemi pod cmentarz, to zakłada, że prędzej czy później pojawi się z tego zysk. Dlatego jego produkty / usługi muszą mieć ceny w miarę przystępne i być dobrej jakości, inaczej klienci zwieją do konkurencji. Proste?
Jeżeli ktoś się boi, że prywaciarz będzie np. ograbiał nieboszczyków z pochowanych wraz z nimi kosztowności, przypominam, że na wolnym rynku istnieje coś takiego jak ostracyzm, potężne narzędzie. Gdyby coś takiego wyszło na jaw, rodziny przenosiłyby trumny oraz urny w inne miejsca. Taki ktoś straciłby reputację i klientów. To najlepszy scenariusz. W najgorszym - procesy sądowe, plajta biznesu i kicie.
Cmentarza użyłem tu dosłownie. Lecz można z niego uczynić metaforę i odnieść do innych dziedzin życia, np. edukacji. Reguły ekonomii działają podobnie.
wtorek, 3 maja 2011
3 maja
Dziś obchodzimy 220. rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja. Wbrew powszechnej opinii - nie jest ona dziełem demokracji, tylko triumfem nomokracji - była to oficjalnie druga na świecie (a pierwsza w Europie) nowoczesna, spisana konstytucja. W końcu odbierała ona szlachcie bez ziemi prawo głosu i wprowadzała tron dziedziczny.
Ja jestem zwolennikiem liberalnej, minimalnej, leseferystycznej, nomokratycznej republiki prezydenckiej, lecz istnieje grupa (konkretnie: monarchiści), których nie przekonam. Podstawową kwestią jest to, kogo posadzić na tronie. Zgadzam się z panem Korwin-Mikkem, że królem zostaje człowiek z bandą zabijaków, który przejmuje władzę. Jednakże, gdyby kogoś takiego nie było, poza Sobą, proponuję koronować... księcia Henryka Mountbattena-Windsora vel księcia Harrego.
Czyli co? Niech żyje Henryk, z Bożej łaski król Polski i książę Walii!
Ja jestem zwolennikiem liberalnej, minimalnej, leseferystycznej, nomokratycznej republiki prezydenckiej, lecz istnieje grupa (konkretnie: monarchiści), których nie przekonam. Podstawową kwestią jest to, kogo posadzić na tronie. Zgadzam się z panem Korwin-Mikkem, że królem zostaje człowiek z bandą zabijaków, który przejmuje władzę. Jednakże, gdyby kogoś takiego nie było, poza Sobą, proponuję koronować... księcia Henryka Mountbattena-Windsora vel księcia Harrego.
- Książę Harry szans na objęcie tronu Wielkiej Brytanii raczej nie ma, więc prawdopodobnie by się zgodził.
- Przeszedł już najgłupszy wiek, teraz mógłby skoncentrować się na byciu królem.
- Póki co jest stanu wolnego - można by mu wydać jakąś pannę z dobrego domu i na stałe związać go z Polską.
- Nasz kraj zyskałby prestiż i rozgłos, zwłaszcza gdyby zdjęto z niego plakietkę dzikiego kraju.
- Gdyby ceremonia zaprzysiężenia / ślubu była wydana z taką pompą jak ostatnio, mielibyśmy wzrost turystyki i nasza gospodarka zyskałaby na tym.
- Konstytucja 3 maja zakładała, że po zakończeniu rządów Stanisława Augusta Poniatowskiego nastanie dynastia Wettynów, a książę Harry do niej należy, więc mój wybór jest jak najbardziej trafny.
- Polepszyłyby się nasze stosunki ze Zjednoczonym Królestwem oraz z pozostałymi państwami należącymi do Commonwealth realm.
- Rządzili nami: Czech, Węgier, Litwin, Francuz, Szwed i Saksończyk, więc czemu nie Brytyjczyk?
Czyli co? Niech żyje Henryk, z Bożej łaski król Polski i książę Walii!
sobota, 16 kwietnia 2011
Wkurwiony...
Trochę już minęło czasu od wizyty JKM-a w Poznaniu, lecz dopiero dziś znalazłem materiał z "Pulsu Dnia". Po obejrzeniu skoczyło mi ciśnienie. Nie dosyć, że jest to perfidna manipulacja w celu ośmieszenia Mikkego (zatrudnienie żon i kochanek na listy wyborcze, istota demokracji na bezludnej wyspie, organizacje przestępcze), to jeszcze Federacja Młodych Socjaldemokratów (Федерация молодых социалистов, nazwa w języku ojczystym musi być!) oczywiście znowu musiała zrobić jakieś zamieszanie. Pod budynkiem, w którym miał wygłosić prelekcję, rozdawali ulotki, oczywiście także zmanipulowane.
"Wolę Hitlera od obecnej władzy". Cios poniżej pasa! Ludzie o IQ na poziomie tych komuszków nie pojmą, że chodzi o podatki. Bo w demokracji ludzie nie myślą, a jak już, to płytko. Najlepszym dowodem na to jest primaaprilisowa sonda internetowa nt. cen maksymalnych. Miażdżąca większość za! Lud nie zdaje sobie sprawy ze skutków takiej ingerencji w rynek. W ogóle z niewielu rzeczy zdaje sobie sprawę!
Czy wysłanie nastolatka na poligon, aby pod okiem instruktora postrzelał sobie z pistoletu do celu jest "robieniem z 14-latków morderców na placu boju", jak sądzi niejaki Zet? No chyba nie...
"Wolę Hitlera od obecnej władzy". Cios poniżej pasa! Ludzie o IQ na poziomie tych komuszków nie pojmą, że chodzi o podatki. Bo w demokracji ludzie nie myślą, a jak już, to płytko. Najlepszym dowodem na to jest primaaprilisowa sonda internetowa nt. cen maksymalnych. Miażdżąca większość za! Lud nie zdaje sobie sprawy ze skutków takiej ingerencji w rynek. W ogóle z niewielu rzeczy zdaje sobie sprawę!
Czy wysłanie nastolatka na poligon, aby pod okiem instruktora postrzelał sobie z pistoletu do celu jest "robieniem z 14-latków morderców na placu boju", jak sądzi niejaki Zet? No chyba nie...
czwartek, 14 kwietnia 2011
1045 lat Polski. Co dalej?
Dokładnie 1045 lat temu Polska przyjęła chrzest. Wydarzenie to związało nasz kraj z zachodnim kręgiem kultury chrześcijańskiej i jest umownym początkiem państwowości polskiej. Historia Polski (pomijając negatywne akcenty) to dzieje wybitnych władców, mężów stanu, ludzi światłych i szlachetnych. Aż do dziś...
Żyjemy w ciekawych czasach. Kontynent, który jeszcze wiek temu miał w posiadaniu kolonie na pozostałych kontynentach... śniedzieje i jest jednym z najwolniej rozwijających się. Odrzuciliśmy podstawy naszej - łacińskiej - cywilizacji: religię chrześcijańską (dzięki wierze w Boga ludzie stawiali sobie ambitne cele i nie bali się poświęceń), prawo rzymskie (znane "Volenti non fit iniuria") i grecki stosunek do prawdy (dziś prawda jest ustalana nie empirycznie, lecz demokratycznie).
Degradacja rozprzestrzeniła się również nad Wisłę. Dzisiejsza Polska jest anty-Polską. Nie ma wybitnych władców. Żaden polityk chcący coś rzeczywiście zmienić nie przebije się, zostanie ośmieszony, zignorowany, zabity medialnie. Nie ma mężów stanu, nie ma ludzi światłych i szlachetnych. Patriotyzm jest ukazywany jako coś negatywnego. Wszystkie inicjatywy ludzkie są deptane w ziemię. Poziom wykształcenia spada.
Niedługo karty rozdawać będą byłe kolonie: Peru, Chile, Indonezja, Chiny, Indie itd. Denerwuje mnie, że kraj lepiej rozwinięty, z ważnym zasobem, jakim jest kapitał ludzki (według Janka Fijora, Polacy to drugi po Argentyńczykach najbardziej przedsiębiorczy naród świata), wciąż klepie biedę.
Teraz głos oddam ekonomistom...
...oraz umieszczę parę wskazówek z artykułu "Globus przepołowiony" (wybrane rady).
Gdy Polska zostanie już europejskim tygrysem gospodarczym, a potem mocarstwem, to niewykluczone, że ziemie niektórych krajów dobrowolnie będą chciały się przyłączać albo będziemy je wykupywać.
Marzę sobie o Polsce rozległej terytorialnie, z silną armią, bogatej, szanowanej, z tradycją i kulturą. Nasze marzenie da się spełnić, gdy wreszcie wprowadzimy wolnorynkowe reformy i powrócimy do normalności.
Żyjemy w ciekawych czasach. Kontynent, który jeszcze wiek temu miał w posiadaniu kolonie na pozostałych kontynentach... śniedzieje i jest jednym z najwolniej rozwijających się. Odrzuciliśmy podstawy naszej - łacińskiej - cywilizacji: religię chrześcijańską (dzięki wierze w Boga ludzie stawiali sobie ambitne cele i nie bali się poświęceń), prawo rzymskie (znane "Volenti non fit iniuria") i grecki stosunek do prawdy (dziś prawda jest ustalana nie empirycznie, lecz demokratycznie).
Degradacja rozprzestrzeniła się również nad Wisłę. Dzisiejsza Polska jest anty-Polską. Nie ma wybitnych władców. Żaden polityk chcący coś rzeczywiście zmienić nie przebije się, zostanie ośmieszony, zignorowany, zabity medialnie. Nie ma mężów stanu, nie ma ludzi światłych i szlachetnych. Patriotyzm jest ukazywany jako coś negatywnego. Wszystkie inicjatywy ludzkie są deptane w ziemię. Poziom wykształcenia spada.
Niedługo karty rozdawać będą byłe kolonie: Peru, Chile, Indonezja, Chiny, Indie itd. Denerwuje mnie, że kraj lepiej rozwinięty, z ważnym zasobem, jakim jest kapitał ludzki (według Janka Fijora, Polacy to drugi po Argentyńczykach najbardziej przedsiębiorczy naród świata), wciąż klepie biedę.
Teraz głos oddam ekonomistom...
...oraz umieszczę parę wskazówek z artykułu "Globus przepołowiony" (wybrane rady).
- Edukuj jak najlepiej siłę roboczą, zarówno mężczyzn, jak i kobiety.
- Umożliwiaj najlepszym edukację za granicą. Wrócą, jeśli dasz im do tego powód.
- Zbuduj profesjonalną, dobrze wyszkoloną służbę cywilną.
- Dąż do mechanizmów uporządkowanego przekazywania najwyższej władzy państwowej. Unikaj autokracji i nepotyzmu.
- Zbuduj instytucje rynku i zdaj się na chęć zysku w zakresie tworzenia dóbr i usług.
- Zachęcaj, jak tylko możesz, bezpośredni kapitał zagraniczny. Ważniejsze niż same środki finansowe są technologia i know-how.
- Zapraszaj zagraniczne firmy, przedsiębiorców, menedżerów i pracowników, i otwórz się szeroko na globalny skarbiec idei.
- Czerp z korzyści skali, albo poprzez duży rynek wewnętrzny, albo drogą otwarcia się na handel światowy. Konkurencja z zagranicy będzie stanowić doping dla krajowych producentów.
- Zabiegaj o wysoką stopę oszczędności wewnętrznych jako głównego sposobu finansowania inwestycji.
- Liberalizuj rynki kapitałowe powoli i ostrożnie; pilnuj, aby krajowy system bankowy poradził sobie z wyzwaniami, jakie niesie otwarcie na świat.
- Stwórz niezależne sądownictwo. Pilnuj praworządności.
- Chroń praw własności, które są przejrzyste i nadane w sposób legalny.
- Postaraj się o to, aby oszczędzający obywatel miał inne sposoby inwestowania niż tylko depozyty bankowe i nieruchomości mieszkalne.
- Rozważ wczesne możliwości dywersyfikacji portfela inwestycyjnego o instrumenty zagraniczne.
Gdy Polska zostanie już europejskim tygrysem gospodarczym, a potem mocarstwem, to niewykluczone, że ziemie niektórych krajów dobrowolnie będą chciały się przyłączać albo będziemy je wykupywać.
Marzę sobie o Polsce rozległej terytorialnie, z silną armią, bogatej, szanowanej, z tradycją i kulturą. Nasze marzenie da się spełnić, gdy wreszcie wprowadzimy wolnorynkowe reformy i powrócimy do normalności.
poniedziałek, 11 kwietnia 2011
Jak by wyglądało moje państwo?
Do sformułowania i opublikowania własnej wizji państwa zainspirował mnie wpis "Polska liberalną monarchią!". Zapraszam do lektury obydwu koncepcji!
Parlament składałby się z dwóch izb: niższej (Sejmu) i wyższej (Senatu). Posłów na Sejm wybierałby Naród w wyborach powszechnych, senatorów zaś samorządowcy, także wybierani powszechnie przez Naród. Wybory do Sejmu i Senatu byłyby przeprowadzane równolegle.
Prezydenta wyznaczałby poprzedni Prezydent jeszcze za swoich rządów, umieszczając jego nazwisko w tajnym testamencie politycznym, odczytywanym dopiero po zakończeniu kadencji. Kandydat - o ile by się zgodził i spełniał warunki - składałby przysięgę przed Zgromadzeniem Narodowym i obejmował funkcję dożywotnio, do rezygnacji, bądź usunięcia przez Trybunał Stanu.
Sejm, Senat i Prezydent obieraliby po czwórce ludzi do Rady Stanu, czyli organu wysuwającego projekty ustaw. Obywatele mieliby prawo inicjatywy ustawodawczej.
Prezydent wyznaczałby Ministrów. Takie rozwiązanie zlikwidowałoby dualizm władzy wykonawczej. Ministrów musiałby zatwierdzić lub odrzucić Sejm poprzez wotum zaufania albo nieufności. Kadencja wszystkich Ministrów kończyłaby się wraz z kadencją Parlamentu. Od pierwszej sesji nowego Sejmu, Prezydent miałby 14 dni na przedstawienie propozycji Rządu. Starzy Ministrowie traciliby stołki dopiero po zaprzysiężeniu nowych. W razie konieczności, Ministra można by wyrzucić wcześniej - na wniosek Prezydenta lub poprzez wotum nieufności.
W razie opróżnienia urzędu Prezydenta, tymczasowo jego obowiązki przejmowaliby kolejno: Marszałek Sejmu, Marszałek Senatu, Sekretarz Rady Stanu. Jednakże władza p. o. Prezydenta byłaby mocno ograniczona. Prezydent ad interim nie mógłby m.in.: zmieniać Konstytucji, wyrzucać Ministrów, rozwiązywać Parlamentu, przyznawać orderów. A na dodatek każdą ustawę podpisaną przez pełniącego obowiązki mógłby zawetować pełnoprawny Prezydent.
Vacatio legis wynosiłoby minimalnie:
To jest oczywiście tylko część moich przemyśleń. Co sądzicie Państwo o moich postulatach? Proszę o komentarze...
Parlament składałby się z dwóch izb: niższej (Sejmu) i wyższej (Senatu). Posłów na Sejm wybierałby Naród w wyborach powszechnych, senatorów zaś samorządowcy, także wybierani powszechnie przez Naród. Wybory do Sejmu i Senatu byłyby przeprowadzane równolegle.
Prezydenta wyznaczałby poprzedni Prezydent jeszcze za swoich rządów, umieszczając jego nazwisko w tajnym testamencie politycznym, odczytywanym dopiero po zakończeniu kadencji. Kandydat - o ile by się zgodził i spełniał warunki - składałby przysięgę przed Zgromadzeniem Narodowym i obejmował funkcję dożywotnio, do rezygnacji, bądź usunięcia przez Trybunał Stanu.
Sejm, Senat i Prezydent obieraliby po czwórce ludzi do Rady Stanu, czyli organu wysuwającego projekty ustaw. Obywatele mieliby prawo inicjatywy ustawodawczej.
Prezydent wyznaczałby Ministrów. Takie rozwiązanie zlikwidowałoby dualizm władzy wykonawczej. Ministrów musiałby zatwierdzić lub odrzucić Sejm poprzez wotum zaufania albo nieufności. Kadencja wszystkich Ministrów kończyłaby się wraz z kadencją Parlamentu. Od pierwszej sesji nowego Sejmu, Prezydent miałby 14 dni na przedstawienie propozycji Rządu. Starzy Ministrowie traciliby stołki dopiero po zaprzysiężeniu nowych. W razie konieczności, Ministra można by wyrzucić wcześniej - na wniosek Prezydenta lub poprzez wotum nieufności.
W razie opróżnienia urzędu Prezydenta, tymczasowo jego obowiązki przejmowaliby kolejno: Marszałek Sejmu, Marszałek Senatu, Sekretarz Rady Stanu. Jednakże władza p. o. Prezydenta byłaby mocno ograniczona. Prezydent ad interim nie mógłby m.in.: zmieniać Konstytucji, wyrzucać Ministrów, rozwiązywać Parlamentu, przyznawać orderów. A na dodatek każdą ustawę podpisaną przez pełniącego obowiązki mógłby zawetować pełnoprawny Prezydent.
Vacatio legis wynosiłoby minimalnie:
- 6 lat dla zmiany Konstytucji,
- 6 lat dla zmiany podatków,
- 1 rok dla ustawy budżetowej,
- 6 lat dla wszystkich innych ustaw.
To jest oczywiście tylko część moich przemyśleń. Co sądzicie Państwo o moich postulatach? Proszę o komentarze...
czwartek, 31 marca 2011
Prawda na temat cen paliwa
wtorek, 29 marca 2011
Relacja ze spotkania z JKM-em w Poznaniu
Dnia 28 marca (tj. w poniedziałek) Janusz Korwin-Mikke przyjechał do stolicy Wielkopolski. O 12:30 odbyła się konferencja prasowa, a o 13:00 spotkanie ze studentami. Ja pojawiłem się dopiero na spotkaniu o godz. 17:00 w Wyższej Szkole Handlu i Usług. Było lekkie spóźnienie ze strony JKM-a, z powodu korku na Rondzie Kaponiera. Wchodzącego na salę Prezesa powitano gromkimi brawami.
Około dwie godziny zajęła prelekcja Janusza Korwin-Mikkego nt. upadku naszej cywilizacji i konieczności zakończenia socjalistycznego eksperymentu oraz pytania widowni. Następnie można było kupić książkę lub przynieść swoją i poprosić o podpis, a także pstryknąć sobie pamiątkowe zdjęcie.
PS. W celu wysłuchania Korwina przybyli głównie studenci, lecz nie tylko. Były osoby pracujące i emeryci. Mężczyźni i kobiety. Więc nieprawdą jest, że kobiety nienawidzą JKM-a. Jest to tylko propaganda mająca za zadanie uniemożliwić mu dojście do władzy. Nie dajcie się Państwo następnym razem nabrać!
Około dwie godziny zajęła prelekcja Janusza Korwin-Mikkego nt. upadku naszej cywilizacji i konieczności zakończenia socjalistycznego eksperymentu oraz pytania widowni. Następnie można było kupić książkę lub przynieść swoją i poprosić o podpis, a także pstryknąć sobie pamiątkowe zdjęcie.
Artykuł z "Głosu Wielkopolskiego" |
PS. W celu wysłuchania Korwina przybyli głównie studenci, lecz nie tylko. Były osoby pracujące i emeryci. Mężczyźni i kobiety. Więc nieprawdą jest, że kobiety nienawidzą JKM-a. Jest to tylko propaganda mająca za zadanie uniemożliwić mu dojście do władzy. Nie dajcie się Państwo następnym razem nabrać!
poniedziałek, 28 marca 2011
Zlikwidować demokrację!
Na stronie "Najwyższego Czasu!" umieszczono artykuł "Manifest. Czym jest Nowa Prawica?". Znalazł się tam bardzo ciekawy komentarz (nawet kilka). Rozbiorę je na czynniki pierwsze i odniosę się do nich. Do takich form publikacji zainspirował mnie Kelthuz w swoich audycjach z serii "Radio Żelaza". Zaznaczę od razu - nie chcę go naśladować w każdym calu. Nie mam zamiaru bluzgać, używać pługa (orać) czy odnosić się do rycerskości.
Narodowykatolibersocjalrepublikanin pisze:
Wodzu, prowadź na Sejm!!!
Jako ruch polityczny jesteście skończeni i lepiej przyjmijcie to do wiadomości. Są dwa podstawowe tego powody:
1. JKM – nie chce mi się tłumaczyć.
2. Zbytni radykalizm i niemożliwa dla 99% ludzi mieszanka konserwatyzmu i liberalizmu w formie ocierającej się o lewicowość. 9% katolików / konserwatystów nie zgodzi się na "zniesienie prohibicji narkotyków" i jednocześnie 99% lewusów nie przełknie kary śmierci, zakazu aborcji, niechęci do pederastii. Pozostaje wam więc te 0,5 - 2% pojebów, którzy w swoich "otwartych" umysłach potrafią to pogodzić. Wasz ruch polityczny ze swoim guru ma gigantyczne zdolności do odstraszania potencjalnych wyborców.
Nigdy nie jest tak, że wyborca w 100% zgadza się z programem lub poglądami kandydata. Czasami w ogóle ich nie podziela, lecz oddaje głos, by nie wygrał gorszy kandydat. JKM chce dotrzeć do osób, którym nieobca jest zasada "volenti non fit iniuria" oraz dla tych, którzy chcą w spokoju prowadzić biznes, zakładać rodzinę, przejść na emeryturę i umrzeć. Kiedy nad nami jest państwo-moloch, nie możemy być pewni niczego. A tak małe poparcie dla ruchu wolnościowego to m.in. wina "dogmatu straconego głosu".
Czemu ja, świeżo upieczony 31-letni ojciec, miałbym oddać głos na psychopatę, który chce zezwolić na swobodną sprzedaż broni i narkotyków, lekceważy problemy pedofilii czy bezpieczeństwa na drogach? Co z tego, że zostałoby mi więcej kasy z pensji, skoro szanse mojej córki na dożycie pełnoletniości drastycznie by spadły?
Broń w rękach Twoich lub Twojej córki to mniejsza szansa, że znajdziesz ją kiedykolwiek w lesie nagą, całą w krwi i martwą. Z tego, co ja wiem - JKM chce legalizacji tylko marihuany, która jest nie mniej szkodliwa niż wódka lub tytoń. A zniesienie nakazu zapinania pasów w samochodach nie wpłynie na bezpieczeństwo na drogach. Jeżeli już, to polepszy! Bo człowiek zapięty pozwala sobie na więcej.
Wolę już obecny syf niż kraj pełen uzbrojonych ćpunów i nawalonych kaskaderów drogowych. Spieprzaj (w oryginale: spiepszaj - przyp. red.) dziadu!
Jeżeli myślisz, że w praworządnym kraju strzelanie do ludzi bez powodu lub kierowanie auta w stanie nietrzeźwości będzie przez władze ignorowane, to grubo się mylisz! Zwiększenie wydatków na policję (co postuluje JKM) sprawi, że przestępstwa będą szybciej wyłapywane.
Pod tym samym artykułem niejaka Biblosława wspomina o odebraniu kobietom praw wyborczych i "hitlerowskich podatkach". Od początku: Korwin-Mikke chce odebrać wielu osobom (nie tylko kobietom, chociaż ja nie jestem zwolennikiem takiego rozróżniania ze względu na płeć) czynne prawo wyborcze.
Bierne zostanie bez zmian - każdy ma prawo być wybranym, a jeżeli zostanie wybrany łajdak i złodziej, no to wina elektoratu.
Moim zdaniem - czynne prawo wyborcze do Sejmu powinni mieć pełnoletni obywatele RP, niemieszkający i niepracujący za granicą, którzy zdali egzamin z Konstytucji, gospodarki i polityki oraz uiścili podatek wyborczy. Do tego można by dorzucić cenzus majątkowy (konieczność posiadania nieruchomości).
Czynne prawo wyborcze do Senatu powinni mieć radni, deputowani do sejmików wojewódzkich, prezydenci miast, burmistrzowie, wójtowie i starości. To gwarantowałoby szeroką samorządność jednostek administracyjnych, a nie taki ochłap, jaki mamy teraz. Większość kluczowych spraw i tak jest omawiana na Wiejskiej.
Nie ma czegoś takiego jak "hitlerowskie podatki". JKM po prostu stwierdza, że Hitler nakładał na swoich poddanych 3 razy mniejsze podatki niż robi to III RP. To nie jest pochwała nazizmu czy obozów zagłady!
Podobnych komentarzy jest tam dużo, wystarczy się tylko porozglądać. Na koniec wspomnę o jednej użytkowniczce Wykopu, która stwierdziła, że JKM chce prowadzić "wojny zaczepne". Nie ma czegoś takiego! Istnieje pojęcie sojuszu zaczepno-odpornego - traktatu, w którym strony gwarantują sobie wzajemnie przyjście z pomocą w razie agresji ze strony państw trzecich.
Co ma wspólnego tytuł tego wpisu i treść? Dużo! Udowadniam tu, że demokracja to ustrój, w którym ludzie - nieznający się na niczym - decydują o wszystkim. Dlatego ten ustrój, w formie, w jakiej jest teraz, musi być jak najszybciej zniesiony.
PS. Dziś (tj. 28 marca) do Poznania przyjeżdża JKM. Więcej szczegółów na stronie WiP-u.
Narodowykatolibersocjalrepublikanin pisze:
Wodzu, prowadź na Sejm!!!
Jako ruch polityczny jesteście skończeni i lepiej przyjmijcie to do wiadomości. Są dwa podstawowe tego powody:
1. JKM – nie chce mi się tłumaczyć.
2. Zbytni radykalizm i niemożliwa dla 99% ludzi mieszanka konserwatyzmu i liberalizmu w formie ocierającej się o lewicowość. 9% katolików / konserwatystów nie zgodzi się na "zniesienie prohibicji narkotyków" i jednocześnie 99% lewusów nie przełknie kary śmierci, zakazu aborcji, niechęci do pederastii. Pozostaje wam więc te 0,5 - 2% pojebów, którzy w swoich "otwartych" umysłach potrafią to pogodzić. Wasz ruch polityczny ze swoim guru ma gigantyczne zdolności do odstraszania potencjalnych wyborców.
Nigdy nie jest tak, że wyborca w 100% zgadza się z programem lub poglądami kandydata. Czasami w ogóle ich nie podziela, lecz oddaje głos, by nie wygrał gorszy kandydat. JKM chce dotrzeć do osób, którym nieobca jest zasada "volenti non fit iniuria" oraz dla tych, którzy chcą w spokoju prowadzić biznes, zakładać rodzinę, przejść na emeryturę i umrzeć. Kiedy nad nami jest państwo-moloch, nie możemy być pewni niczego. A tak małe poparcie dla ruchu wolnościowego to m.in. wina "dogmatu straconego głosu".
Czemu ja, świeżo upieczony 31-letni ojciec, miałbym oddać głos na psychopatę, który chce zezwolić na swobodną sprzedaż broni i narkotyków, lekceważy problemy pedofilii czy bezpieczeństwa na drogach? Co z tego, że zostałoby mi więcej kasy z pensji, skoro szanse mojej córki na dożycie pełnoletniości drastycznie by spadły?
Broń w rękach Twoich lub Twojej córki to mniejsza szansa, że znajdziesz ją kiedykolwiek w lesie nagą, całą w krwi i martwą. Z tego, co ja wiem - JKM chce legalizacji tylko marihuany, która jest nie mniej szkodliwa niż wódka lub tytoń. A zniesienie nakazu zapinania pasów w samochodach nie wpłynie na bezpieczeństwo na drogach. Jeżeli już, to polepszy! Bo człowiek zapięty pozwala sobie na więcej.
Wolę już obecny syf niż kraj pełen uzbrojonych ćpunów i nawalonych kaskaderów drogowych. Spieprzaj (w oryginale: spiepszaj - przyp. red.) dziadu!
Jeżeli myślisz, że w praworządnym kraju strzelanie do ludzi bez powodu lub kierowanie auta w stanie nietrzeźwości będzie przez władze ignorowane, to grubo się mylisz! Zwiększenie wydatków na policję (co postuluje JKM) sprawi, że przestępstwa będą szybciej wyłapywane.
Pod tym samym artykułem niejaka Biblosława wspomina o odebraniu kobietom praw wyborczych i "hitlerowskich podatkach". Od początku: Korwin-Mikke chce odebrać wielu osobom (nie tylko kobietom, chociaż ja nie jestem zwolennikiem takiego rozróżniania ze względu na płeć) czynne prawo wyborcze.
Bierne zostanie bez zmian - każdy ma prawo być wybranym, a jeżeli zostanie wybrany łajdak i złodziej, no to wina elektoratu.
Moim zdaniem - czynne prawo wyborcze do Sejmu powinni mieć pełnoletni obywatele RP, niemieszkający i niepracujący za granicą, którzy zdali egzamin z Konstytucji, gospodarki i polityki oraz uiścili podatek wyborczy. Do tego można by dorzucić cenzus majątkowy (konieczność posiadania nieruchomości).
Czynne prawo wyborcze do Senatu powinni mieć radni, deputowani do sejmików wojewódzkich, prezydenci miast, burmistrzowie, wójtowie i starości. To gwarantowałoby szeroką samorządność jednostek administracyjnych, a nie taki ochłap, jaki mamy teraz. Większość kluczowych spraw i tak jest omawiana na Wiejskiej.
Nie ma czegoś takiego jak "hitlerowskie podatki". JKM po prostu stwierdza, że Hitler nakładał na swoich poddanych 3 razy mniejsze podatki niż robi to III RP. To nie jest pochwała nazizmu czy obozów zagłady!
Podobnych komentarzy jest tam dużo, wystarczy się tylko porozglądać. Na koniec wspomnę o jednej użytkowniczce Wykopu, która stwierdziła, że JKM chce prowadzić "wojny zaczepne". Nie ma czegoś takiego! Istnieje pojęcie sojuszu zaczepno-odpornego - traktatu, w którym strony gwarantują sobie wzajemnie przyjście z pomocą w razie agresji ze strony państw trzecich.
Co ma wspólnego tytuł tego wpisu i treść? Dużo! Udowadniam tu, że demokracja to ustrój, w którym ludzie - nieznający się na niczym - decydują o wszystkim. Dlatego ten ustrój, w formie, w jakiej jest teraz, musi być jak najszybciej zniesiony.
PS. Dziś (tj. 28 marca) do Poznania przyjeżdża JKM. Więcej szczegółów na stronie WiP-u.
sobota, 19 marca 2011
Nasza (być może...) ostatnia niedziela
Ostatnio Janusz Korwin-Mikke zapowiedział, że jeżeli wynik jego partii w wyborach parlamentarnych nie przekroczy 3%, to wycofa się on z polityki. Jeśli nie są to tylko puste słowa, to możemy stracić ikonę polskiego ruchu wolnościowego. Dlatego trzeba się sprężyć i w aktywny sposób promować nie tyle UPR-WiP (lub jakkolwiek będzie się to nazywało...) z JKM-em na czele (za dużo kontrowersji z nim związanych), lecz idee liberalne. Większość wyborców nie ma żadnych poglądów, tylko kieruje się sondażami lub zasłyszaną opinią sąsiadki, gdy szła z koleżanką na Mszę.
Przynajmniej połowa elektoratu PO to osoby głosujące na nią tylko dlatego, żeby nie wygrał PiS. Gdyby przeciągnąć na swoją stronę choć połowę tej połowy, osiągnęlibyśmy pierwszy sukces.
Kolejnym problemem są ludzie głosujący na SLD, ponieważ "to partia młodych", "to partia postępowa" i z powodu "wyluzowanego Grzesia", którego programem w wyborach prezydenckich były cycate blondyneczki. Musimy nawrócić dyletantów ekonomicznych (np. zwolenników płacy minimalnej) oraz pokazać, że alternatywą dla PO i PiS-u nie jest SLD, tylko UPR-WiP.
Zasadniczym krokiem ku zwycięstwu jest zorganizowanie II Kongresu Prawicy. Dwadzieścia lat temu - kiedy odbył się I Kongres - wywołało to poruszenie. Podobno lewacy tłukli szyby shurikenami (jak to ujął JKM - metalowymi gwiazdkami). Sądzę, że jeżeli powtórzy się taki incydent, może przyciągniemy do siebie osoby nieznoszące anarchistów i innych lewicowców. Wróg naszego wroga to nasz przyjaciel.
Następuje także rozkwit organizacji niezwiązanych z polityką. Zaczęło już m.in. działać stowarzyszenie Old Rebel Club.
W Poznaniu z kumplami też chcieliśmy założyć stowarzyszenie, lecz roboty tymczasowo stanęły! Może będzie ktoś zainteresowany spośród czytelników? Tak? To daj o sobie znać w komentarzu!
Przynajmniej połowa elektoratu PO to osoby głosujące na nią tylko dlatego, żeby nie wygrał PiS. Gdyby przeciągnąć na swoją stronę choć połowę tej połowy, osiągnęlibyśmy pierwszy sukces.
Kolejnym problemem są ludzie głosujący na SLD, ponieważ "to partia młodych", "to partia postępowa" i z powodu "wyluzowanego Grzesia", którego programem w wyborach prezydenckich były cycate blondyneczki. Musimy nawrócić dyletantów ekonomicznych (np. zwolenników płacy minimalnej) oraz pokazać, że alternatywą dla PO i PiS-u nie jest SLD, tylko UPR-WiP.
Zasadniczym krokiem ku zwycięstwu jest zorganizowanie II Kongresu Prawicy. Dwadzieścia lat temu - kiedy odbył się I Kongres - wywołało to poruszenie. Podobno lewacy tłukli szyby shurikenami (jak to ujął JKM - metalowymi gwiazdkami). Sądzę, że jeżeli powtórzy się taki incydent, może przyciągniemy do siebie osoby nieznoszące anarchistów i innych lewicowców. Wróg naszego wroga to nasz przyjaciel.
Następuje także rozkwit organizacji niezwiązanych z polityką. Zaczęło już m.in. działać stowarzyszenie Old Rebel Club.
W Poznaniu z kumplami też chcieliśmy założyć stowarzyszenie, lecz roboty tymczasowo stanęły! Może będzie ktoś zainteresowany spośród czytelników? Tak? To daj o sobie znać w komentarzu!
środa, 2 marca 2011
Dlaczego Kaddafi musi zostać?
Od stycznia świat arabski toczy rak rewolucji. Upadają dyktatorzy, tyrani, jakkolwiek by ich nie nazwać. Najświeższa sprawa - Libia. Ludowi tego kraju nie spodobał się rządzący od 40 lat Muammar Kaddafi i postanowiono go obalić.
W polityce zagranicznej powinno kierować się pragmatyzmem i to właśnie pragmatyzm każe mi popierać Muammara Kaddafiego. Nie względy ideologiczne - Kaddafi to socjalista, podobnie jak salutujący pan z obrazka obok (poglądy libijskiego pułkownika ukształtowały się na bazie działalności prezydenta Nasera).
"Jestem Polakiem – więc mam obowiązki polskie" - rzekł Roman Dmowski. Takim obowiązkiem jest dbanie o interes kraju. A w interesie kraju jest trzymanie fundamentalizmu z dala od Ojczyzny i Europy.
Taka prawda - w Libii nie ma opozycji. Po obaleniu ekscentrycznego wojskowego do władzy doszłaby Al-Kaida, by zapełnić zaistniałą polityczną pustkę. A terroryści i fundamentaliści religijni w sąsiedztwie naszego kontynentu to nic dobrego! Oni są bezwzględni i posuną się do prawie wszystkiego, gdyż wierzą w Allaha i życie wieczne po śmierci. Europa jest zeświecczona, bez ducha, werwy - jednym słowem: martwa. Ludzie będą woleli podporządkować się nowemu sułtanowi czy szachowi, zamiast walczyć o tożsamość i wolność.
Więc Polska podczas swojej prezydencji w Radzie UE niech nie wtrąca się w wewnętrzne sprawy Libii!
W polityce zagranicznej powinno kierować się pragmatyzmem i to właśnie pragmatyzm każe mi popierać Muammara Kaddafiego. Nie względy ideologiczne - Kaddafi to socjalista, podobnie jak salutujący pan z obrazka obok (poglądy libijskiego pułkownika ukształtowały się na bazie działalności prezydenta Nasera).
"Jestem Polakiem – więc mam obowiązki polskie" - rzekł Roman Dmowski. Takim obowiązkiem jest dbanie o interes kraju. A w interesie kraju jest trzymanie fundamentalizmu z dala od Ojczyzny i Europy.
Taka prawda - w Libii nie ma opozycji. Po obaleniu ekscentrycznego wojskowego do władzy doszłaby Al-Kaida, by zapełnić zaistniałą polityczną pustkę. A terroryści i fundamentaliści religijni w sąsiedztwie naszego kontynentu to nic dobrego! Oni są bezwzględni i posuną się do prawie wszystkiego, gdyż wierzą w Allaha i życie wieczne po śmierci. Europa jest zeświecczona, bez ducha, werwy - jednym słowem: martwa. Ludzie będą woleli podporządkować się nowemu sułtanowi czy szachowi, zamiast walczyć o tożsamość i wolność.
Więc Polska podczas swojej prezydencji w Radzie UE niech nie wtrąca się w wewnętrzne sprawy Libii!
niedziela, 13 lutego 2011
Broń
Już za niecały miesiąc będzie rocznica masakry w niemieckim Winnenden, a w kwietniu - masakry w Columbine High School. W ub.r. incydent z bronią palną miał miejsce w Bratysławie oraz w Łodzi. A w tym roku - w Arizonie.
Zawsze lub niemal zawsze po takich wydarzeniach do głosu dochodzą środowiska lewicujące. Po ataku na łódzki oddział PiS-u, p. Napieralski postulował odebranie broni niemal wszystkim, w tym... strażnikom miejskim! "Uważamy, że Polak w wolnym, demokratycznym kraju nie powinien czuć się zagrożony i posiadać broni" - powiedział przewodniczący SLD. To zdanie jest wewnętrznie sprzeczne, ponieważ człowiek czuje się bezpiecznie wtedy, gdy broń posiada. Pierwszy wyjątek: kiedy jest wadliwa i może uruchomić się sama. Lecz normalny człowiek zostawia taki pistolet w sklepie i kupuje nowy, sprawny. Drugi wyjątek: kiedy władze represjonują posiadaczy broni. Jednakże w "wolnym kraju" takie coś miejsca mieć nie może. Cytat ten nie niesie żadnej merytorycznej treści.
Zawsze lub niemal zawsze po takich wydarzeniach do głosu dochodzą środowiska lewicujące. Po ataku na łódzki oddział PiS-u, p. Napieralski postulował odebranie broni niemal wszystkim, w tym... strażnikom miejskim! "Uważamy, że Polak w wolnym, demokratycznym kraju nie powinien czuć się zagrożony i posiadać broni" - powiedział przewodniczący SLD. To zdanie jest wewnętrznie sprzeczne, ponieważ człowiek czuje się bezpiecznie wtedy, gdy broń posiada. Pierwszy wyjątek: kiedy jest wadliwa i może uruchomić się sama. Lecz normalny człowiek zostawia taki pistolet w sklepie i kupuje nowy, sprawny. Drugi wyjątek: kiedy władze represjonują posiadaczy broni. Jednakże w "wolnym kraju" takie coś miejsca mieć nie może. Cytat ten nie niesie żadnej merytorycznej treści.
poniedziałek, 31 stycznia 2011
Przepowiednia Malachiasza a prezydenci USA
Przepowiednia Malachiasza to lista 112 krótkich zdań, którą miał podobno odczytać irlandzki duchowny Malachiasz przed papieżem Innocentym II. Każde zdanie w symboliczny sposób opisywało kolejnego papieża. Pierwszym z listy miał być Celestyn II, a ostatnim niejaki Piotr Rzymianin, na którym wszystko się skończy.
Zastanówmy się, czy ten "papież" to rzeczywiście Biskup Rzymu, czy w przenośni najpotężniejszy człowiek świata... W średniowiecznej Europie całym światem była Europa, kawałek Afryki i nieco Bliskiego Wschodu. To zmieniło się po Wielkich Odkryciach Geograficznych, lecz to dopiero XV - XVI w. Przepowiednia pochodzi z XII w., a wtedy liczyło się duchowieństwo, którego zwierzchnikiem był papież. Dziś żandarmem świata są Stany Zjednoczone, a ich głową jest prezydent.
Znalazłem listę tych łacińskich zdań i próbowałem dopasować do kilkunastu ostatnich fraz prezydentów z XX i XXI wieku. Niektórych nijak nie dało się dopasować, więc lista jest troszkę nierzetelna. Osobom pedantycznym odradzam dalszą lekturę.
Lumen in caelo (światła na niebie) - F. D. Roosevelt - podczas jego prezydentury trwała wojna, wojnie towarzyszą bombardowania i wystrzały, a im rozbłyski
Ignis ardens (buchający ogień) - J. F. Kennedy - ogień może symbolizować kryzys kubański lub pistolet - narzędzie śmierci prezydenta
Religio depopulata (zniesławiona religia) - R. Nixon - afera Watergate - społeczeństwo amerykańskie straciło częściowo zaufanie do urzędu prezydenta i pozostałych władz
Pastor et Nauta (pasterz i żeglarz) - R. Reagan - jak pasterz, opiekował się Polakami (owieczkami - adekwatne określenie) i pomógł w obaleniu komunizmu; żeglarz, bo jego imieniem nazwano lotniskowiec
De medietate Lunae (z połowy księżyca) - B. Clinton - był prezydentem uśmiechniętym (uśmiech - połówka księżyca), lubianym przez Albańczyków (dominująca religia muzułmańska - półksiężyc i gwiazda), Zippergate - członek w fazie wzwodu może być trochę wygięty jak półksiężyc
De labore Solis (z pracy Słońca) - G. W. Bush - urodził się w 1946 r. (lokalne maksimum aktywności Słońca), odbył dużo podróży i był na wszystkich kontynentach prócz Antarktydy (jak Słońce), a poza tym - wysłał żołnierzy do Iraku, gdzie Słońce daje popalić
Gloria olivae (chwała oliwki) - B. Obama - ciemny kolor oliwki symbolizuje ciemną skórę prezydenta, a poza tym - oliwki rosną w egzotycznych miejscach (południowa Europa, Afryka, południowa Azja i Australia), a p. Obama ma niewątpliwie egzotyczne korzenie
Petrus Romanus (Piotr Rzymianin) - może mieć np. na imię Peter lub George (nawiązanie do pierwszego prezydenta), może będzie miał korzenie włoskie, być może będzie chciał wrócić do korzeni amerykańskiego państwa oraz będzie mało podróżował; pewne jest tylko to, że przyjdzie w chwili największego prześladowania (w domyśle: kryzysu)
Do myślenia daje ostatnie zdanie przepowiedni: "(...) zasiądzie Piotr Rzymianin, który będzie paść [swe] owce podczas wielu cierpień, po czym miasto siedmiu wzgórz [Rzym - zamieniamy na USA] zostanie zniszczone i straszny Sędzia osądzi swój lud. Koniec". Kim może być ten straszny sędzia? Pierwszym w historii amerykańskim dyktatorem-tyranem? A może to Chiny, które z Amerykanów zrobią tanią siłę roboczą do wyrobu tandetnych zabawek? Kto wie...
Zastanówmy się, czy ten "papież" to rzeczywiście Biskup Rzymu, czy w przenośni najpotężniejszy człowiek świata... W średniowiecznej Europie całym światem była Europa, kawałek Afryki i nieco Bliskiego Wschodu. To zmieniło się po Wielkich Odkryciach Geograficznych, lecz to dopiero XV - XVI w. Przepowiednia pochodzi z XII w., a wtedy liczyło się duchowieństwo, którego zwierzchnikiem był papież. Dziś żandarmem świata są Stany Zjednoczone, a ich głową jest prezydent.
Znalazłem listę tych łacińskich zdań i próbowałem dopasować do kilkunastu ostatnich fraz prezydentów z XX i XXI wieku. Niektórych nijak nie dało się dopasować, więc lista jest troszkę nierzetelna. Osobom pedantycznym odradzam dalszą lekturę.
Lumen in caelo (światła na niebie) - F. D. Roosevelt - podczas jego prezydentury trwała wojna, wojnie towarzyszą bombardowania i wystrzały, a im rozbłyski
Ignis ardens (buchający ogień) - J. F. Kennedy - ogień może symbolizować kryzys kubański lub pistolet - narzędzie śmierci prezydenta
Religio depopulata (zniesławiona religia) - R. Nixon - afera Watergate - społeczeństwo amerykańskie straciło częściowo zaufanie do urzędu prezydenta i pozostałych władz
Pastor et Nauta (pasterz i żeglarz) - R. Reagan - jak pasterz, opiekował się Polakami (owieczkami - adekwatne określenie) i pomógł w obaleniu komunizmu; żeglarz, bo jego imieniem nazwano lotniskowiec
De medietate Lunae (z połowy księżyca) - B. Clinton - był prezydentem uśmiechniętym (uśmiech - połówka księżyca), lubianym przez Albańczyków (dominująca religia muzułmańska - półksiężyc i gwiazda), Zippergate - członek w fazie wzwodu może być trochę wygięty jak półksiężyc
De labore Solis (z pracy Słońca) - G. W. Bush - urodził się w 1946 r. (lokalne maksimum aktywności Słońca), odbył dużo podróży i był na wszystkich kontynentach prócz Antarktydy (jak Słońce), a poza tym - wysłał żołnierzy do Iraku, gdzie Słońce daje popalić
Gloria olivae (chwała oliwki) - B. Obama - ciemny kolor oliwki symbolizuje ciemną skórę prezydenta, a poza tym - oliwki rosną w egzotycznych miejscach (południowa Europa, Afryka, południowa Azja i Australia), a p. Obama ma niewątpliwie egzotyczne korzenie
Petrus Romanus (Piotr Rzymianin) - może mieć np. na imię Peter lub George (nawiązanie do pierwszego prezydenta), może będzie miał korzenie włoskie, być może będzie chciał wrócić do korzeni amerykańskiego państwa oraz będzie mało podróżował; pewne jest tylko to, że przyjdzie w chwili największego prześladowania (w domyśle: kryzysu)
Do myślenia daje ostatnie zdanie przepowiedni: "(...) zasiądzie Piotr Rzymianin, który będzie paść [swe] owce podczas wielu cierpień, po czym miasto siedmiu wzgórz [Rzym - zamieniamy na USA] zostanie zniszczone i straszny Sędzia osądzi swój lud. Koniec". Kim może być ten straszny sędzia? Pierwszym w historii amerykańskim dyktatorem-tyranem? A może to Chiny, które z Amerykanów zrobią tanią siłę roboczą do wyrobu tandetnych zabawek? Kto wie...
czwartek, 20 stycznia 2011
Rok Ronalda Reagana
Dziś mija 30. rocznica objęcia przez Ronalda Reagana urzędu prezydenta Stanów Zjednoczonych. A za kilkanaście dni, a dokładniej: 6 lutego, minie kolejny jubileusz - 100-lecie narodzin.
Ronald Reagan miał swój wkład w przemiany ustrojowe w Polsce. Bądź co bądź - III RP jest bardziej liberalnym państwem niż PRL. Możemy się jakąś tam swobodą cieszyć, ale nie wolno nam zapomnieć, że dużo pracy jeszcze przed nami.
Należałoby w tak niepowtarzalny czas zrobić coś, by odświeżyć Polakom postać 40. prezydenta USA. Można wpisać się do księgi pamiątkowej, która zostanie potem wydrukowana i wysłana do kalifornijskiej biblioteki Jego imienia. Polecam pozostawienie po sobie śladu - zawsze jakaś pamiątka.
Rada Miasta Krakowa przyjęła rezolucję adresowaną do ww. biblioteki i strony.
Ronald Reagan miał swój wkład w przemiany ustrojowe w Polsce. Bądź co bądź - III RP jest bardziej liberalnym państwem niż PRL. Możemy się jakąś tam swobodą cieszyć, ale nie wolno nam zapomnieć, że dużo pracy jeszcze przed nami.
Należałoby w tak niepowtarzalny czas zrobić coś, by odświeżyć Polakom postać 40. prezydenta USA. Można wpisać się do księgi pamiątkowej, która zostanie potem wydrukowana i wysłana do kalifornijskiej biblioteki Jego imienia. Polecam pozostawienie po sobie śladu - zawsze jakaś pamiątka.
Rada Miasta Krakowa przyjęła rezolucję adresowaną do ww. biblioteki i strony.
Ciekawą inicjatywą byłoby, gdyby lokalne oddziały WiP-u (UPR-u), KoLibra oraz KontestKluby zorganizowały wspólnie jakiś happening w dzień 6 lutego (akurat niedziela...), żeby przypomnieć osobę i zasługi Ronalda Reagana.
Co Wy na to?
Subskrybuj:
Posty (Atom)