Ja jestem zwolennikiem liberalnej, minimalnej, leseferystycznej, nomokratycznej republiki prezydenckiej, lecz istnieje grupa (konkretnie: monarchiści), których nie przekonam. Podstawową kwestią jest to, kogo posadzić na tronie. Zgadzam się z panem Korwin-Mikkem, że królem zostaje człowiek z bandą zabijaków, który przejmuje władzę. Jednakże, gdyby kogoś takiego nie było, poza Sobą, proponuję koronować... księcia Henryka Mountbattena-Windsora vel księcia Harrego.
- Książę Harry szans na objęcie tronu Wielkiej Brytanii raczej nie ma, więc prawdopodobnie by się zgodził.
- Przeszedł już najgłupszy wiek, teraz mógłby skoncentrować się na byciu królem.
- Póki co jest stanu wolnego - można by mu wydać jakąś pannę z dobrego domu i na stałe związać go z Polską.
- Nasz kraj zyskałby prestiż i rozgłos, zwłaszcza gdyby zdjęto z niego plakietkę dzikiego kraju.
- Gdyby ceremonia zaprzysiężenia / ślubu była wydana z taką pompą jak ostatnio, mielibyśmy wzrost turystyki i nasza gospodarka zyskałaby na tym.
- Konstytucja 3 maja zakładała, że po zakończeniu rządów Stanisława Augusta Poniatowskiego nastanie dynastia Wettynów, a książę Harry do niej należy, więc mój wybór jest jak najbardziej trafny.
- Polepszyłyby się nasze stosunki ze Zjednoczonym Królestwem oraz z pozostałymi państwami należącymi do Commonwealth realm.
- Rządzili nami: Czech, Węgier, Litwin, Francuz, Szwed i Saksończyk, więc czemu nie Brytyjczyk?
Czyli co? Niech żyje Henryk, z Bożej łaski król Polski i książę Walii!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz