Parlament składałby się z dwóch izb: niższej (Sejmu) i wyższej (Senatu). Posłów na Sejm wybierałby Naród w wyborach powszechnych, senatorów zaś samorządowcy, także wybierani powszechnie przez Naród. Wybory do Sejmu i Senatu byłyby przeprowadzane równolegle.
Prezydenta wyznaczałby poprzedni Prezydent jeszcze za swoich rządów, umieszczając jego nazwisko w tajnym testamencie politycznym, odczytywanym dopiero po zakończeniu kadencji. Kandydat - o ile by się zgodził i spełniał warunki - składałby przysięgę przed Zgromadzeniem Narodowym i obejmował funkcję dożywotnio, do rezygnacji, bądź usunięcia przez Trybunał Stanu.
Sejm, Senat i Prezydent obieraliby po czwórce ludzi do Rady Stanu, czyli organu wysuwającego projekty ustaw. Obywatele mieliby prawo inicjatywy ustawodawczej.
Prezydent wyznaczałby Ministrów. Takie rozwiązanie zlikwidowałoby dualizm władzy wykonawczej. Ministrów musiałby zatwierdzić lub odrzucić Sejm poprzez wotum zaufania albo nieufności. Kadencja wszystkich Ministrów kończyłaby się wraz z kadencją Parlamentu. Od pierwszej sesji nowego Sejmu, Prezydent miałby 14 dni na przedstawienie propozycji Rządu. Starzy Ministrowie traciliby stołki dopiero po zaprzysiężeniu nowych. W razie konieczności, Ministra można by wyrzucić wcześniej - na wniosek Prezydenta lub poprzez wotum nieufności.
W razie opróżnienia urzędu Prezydenta, tymczasowo jego obowiązki przejmowaliby kolejno: Marszałek Sejmu, Marszałek Senatu, Sekretarz Rady Stanu. Jednakże władza p. o. Prezydenta byłaby mocno ograniczona. Prezydent ad interim nie mógłby m.in.: zmieniać Konstytucji, wyrzucać Ministrów, rozwiązywać Parlamentu, przyznawać orderów. A na dodatek każdą ustawę podpisaną przez pełniącego obowiązki mógłby zawetować pełnoprawny Prezydent.
Vacatio legis wynosiłoby minimalnie:
- 6 lat dla zmiany Konstytucji,
- 6 lat dla zmiany podatków,
- 1 rok dla ustawy budżetowej,
- 6 lat dla wszystkich innych ustaw.
To jest oczywiście tylko część moich przemyśleń. Co sądzicie Państwo o moich postulatach? Proszę o komentarze...
A co jeśli następca prezydenta odmówi ?
OdpowiedzUsuńBędzie można w testamencie podać kilku kandydatów, na wypadek takiej okoliczności.
OdpowiedzUsuńJeżeli jednak prezydent zostawiłby tylko jednego kandydata, który umarłby, zrezygnował lub jeszcze coś, to bierze się pod uwagę testament jeszcze poprzedniego prezydenta i aż do skutku. Gdyby wszystkie środki zawiodły, następcę wyznacza p. o. prezydenta.