sobota, 19 marca 2011

Nasza (być może...) ostatnia niedziela

Ostatnio Janusz Korwin-Mikke zapowiedział, że jeżeli wynik jego partii w wyborach parlamentarnych nie przekroczy 3%, to wycofa się on z polityki. Jeśli nie są to tylko puste słowa, to możemy stracić ikonę polskiego ruchu wolnościowego. Dlatego trzeba się sprężyć i w aktywny sposób promować nie tyle UPR-WiP (lub jakkolwiek będzie się to nazywało...) z JKM-em na czele (za dużo kontrowersji z nim związanych), lecz idee liberalne. Większość wyborców nie ma żadnych poglądów, tylko kieruje się sondażami lub zasłyszaną opinią sąsiadki, gdy szła z koleżanką na Mszę.

Przynajmniej połowa elektoratu PO to osoby głosujące na nią tylko dlatego, żeby nie wygrał PiS. Gdyby przeciągnąć na swoją stronę choć połowę tej połowy, osiągnęlibyśmy pierwszy sukces.

Kolejnym problemem są ludzie głosujący na SLD, ponieważ "to partia młodych", "to partia postępowa" i z powodu "wyluzowanego Grzesia", którego programem w wyborach prezydenckich były cycate blondyneczki. Musimy nawrócić dyletantów ekonomicznych (np. zwolenników płacy minimalnej) oraz pokazać, że alternatywą dla PO i PiS-u nie jest SLD, tylko UPR-WiP.

Zasadniczym krokiem ku zwycięstwu jest zorganizowanie II Kongresu Prawicy. Dwadzieścia lat temu - kiedy odbył się I Kongres - wywołało to poruszenie. Podobno lewacy tłukli szyby shurikenami (jak to ujął JKM - metalowymi gwiazdkami). Sądzę, że jeżeli powtórzy się taki incydent, może przyciągniemy do siebie osoby nieznoszące anarchistów i innych lewicowców. Wróg naszego wroga to nasz przyjaciel.

Następuje także rozkwit organizacji niezwiązanych z polityką. Zaczęło już m.in. działać stowarzyszenie Old Rebel Club.

W Poznaniu z kumplami też chcieliśmy założyć stowarzyszenie, lecz roboty tymczasowo stanęły! Może będzie ktoś zainteresowany spośród czytelników? Tak? To daj o sobie znać w komentarzu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz