poniedziałek, 6 września 2010

Reichskanzler Barroso

Chyba jednym z założeń jednoczenia Europy było zapobiegnięcie powstawaniu totalitaryzmów, takich jak np. podczas II wojny światowej. Ludzie są naiwni, bo wystarczy, że totalitaryzm "ładniej się ubierze", a już przestają kręcić nosem. Kiedyś naciskano na inne państwa, aby były socjalistyczne, używano do tego sił zbrojnych (rok 1968), a teraz naciskają, by były demokratyczne, lecz zamiast luf armatnich używa się zwitków "ojro". Kiedyś był sierp i młot na czerwonej fladze, teraz 12 gwiazd na niebieskiej. Też można wyjść ze związku, ale i tak żadna republika związkowa nie spróbuje tego zrobić.

Pan Barroso się przedsięwziął i chce wykreować się na nowego "wodza Rzeszy". Na razie jest to tylko w fazie projektu... Będzie miał całodobowy dostęp do fotografa i producenta telewizyjnego oraz czterech korektorów, którzy będą pisać przemówienia dla Führera przewodniczącego Komisji. W planach jest też zatrudnienie 8 osób, które będą m.in. śledziły antyunijne blogi (wątpię w to, że na śledzeniu samych blogów się zakończy).

Skoro Unia Europejska to już formalnie państwo, czas najwyższy stworzyć kult jednostki. Pan Van Rompuy został nazwany przez p. Farage'a ni mniej, ni więcej ofermą, a sam p. Michalkiewicz stwierdził, że pani Ashton jest podobna do konia. A p. Barroso ma dobrą opinię - b. premier Portugalii, zna bardzo dobrze język angielski, jest obeznany w tym całym interesie. W sam raz...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz