Dnia 22 lipca Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze uznał, że niepodległość Kosowa zgodna jest z prawem międzynarodowym. Jest to, moim zdaniem, ostatni rozdział pierwszego rozbioru Serbii oraz kolejny krok ku muzułmanizacji Europy.
Ludzie nie widzą w tym nic szkodliwego, ponieważ terytorium Kosowa nie zostało wchłonięte przez Albanię (jak robili nasi zaborcy), lecz powstało nowe, "suwerenne" państwo - co prawda, w dużej mierze uzależnione od NATO, UE i ONZ.
Chciałbym przypomnieć, że Kosowo jest kolebką państwowości naszych słowiańskich braci - Serbów. Tam, w 1389 r. (symboliczna końcówka: 89), odbyła się bitwa na Kosowym Polu. Mimo że przegrali z Osmanami, starcie miało wielkie znaczenie dla powstania świadomości narodowej Serbów. To jest tak, jakby zabrać nam Wielkopolskę - pierwszą siedzibę polskich monarchów! Czy zgodzilibyśmy się na to?
Polacy w lutym 2008 r. powinni powiedzieć NIE (inne państwa - w tym z UE - miały jaja nie uznać Kosowa: Hiszpania, Rosja, Rumunia, Słowacja, Grecja, Cypr itd.), lecz nas to po prostu gówno obchodziło. Eee... Jest tam jakieś państewko na Bałkanach, co nas to ma obchodzić? Ale jak w Polsce coś się dzieje, to wszystkie oczy świata mają być skierowane na nas (przykład: katastrofa smoleńska)...
piątek, 23 lipca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz