Trochę już minęło czasu od wizyty JKM-a w Poznaniu, lecz dopiero dziś znalazłem materiał z "Pulsu Dnia". Po obejrzeniu skoczyło mi ciśnienie. Nie dosyć, że jest to perfidna manipulacja w celu ośmieszenia Mikkego (zatrudnienie żon i kochanek na listy wyborcze, istota demokracji na bezludnej wyspie, organizacje przestępcze), to jeszcze Federacja Młodych Socjaldemokratów (Федерация молодых социалистов, nazwa w języku ojczystym musi być!) oczywiście znowu musiała zrobić jakieś zamieszanie. Pod budynkiem, w którym miał wygłosić prelekcję, rozdawali ulotki, oczywiście także zmanipulowane.
"Wolę Hitlera od obecnej władzy". Cios poniżej pasa! Ludzie o IQ na poziomie tych komuszków nie pojmą, że chodzi o podatki. Bo w demokracji ludzie nie myślą, a jak już, to płytko. Najlepszym dowodem na to jest primaaprilisowa sonda internetowa nt. cen maksymalnych. Miażdżąca większość za! Lud nie zdaje sobie sprawy ze skutków takiej ingerencji w rynek. W ogóle z niewielu rzeczy zdaje sobie sprawę!
Czy wysłanie nastolatka na poligon, aby pod okiem instruktora postrzelał sobie z pistoletu do celu jest "robieniem z 14-latków morderców na placu boju", jak sądzi niejaki Zet? No chyba nie...
sobota, 16 kwietnia 2011
czwartek, 14 kwietnia 2011
1045 lat Polski. Co dalej?
Dokładnie 1045 lat temu Polska przyjęła chrzest. Wydarzenie to związało nasz kraj z zachodnim kręgiem kultury chrześcijańskiej i jest umownym początkiem państwowości polskiej. Historia Polski (pomijając negatywne akcenty) to dzieje wybitnych władców, mężów stanu, ludzi światłych i szlachetnych. Aż do dziś...
Żyjemy w ciekawych czasach. Kontynent, który jeszcze wiek temu miał w posiadaniu kolonie na pozostałych kontynentach... śniedzieje i jest jednym z najwolniej rozwijających się. Odrzuciliśmy podstawy naszej - łacińskiej - cywilizacji: religię chrześcijańską (dzięki wierze w Boga ludzie stawiali sobie ambitne cele i nie bali się poświęceń), prawo rzymskie (znane "Volenti non fit iniuria") i grecki stosunek do prawdy (dziś prawda jest ustalana nie empirycznie, lecz demokratycznie).
Degradacja rozprzestrzeniła się również nad Wisłę. Dzisiejsza Polska jest anty-Polską. Nie ma wybitnych władców. Żaden polityk chcący coś rzeczywiście zmienić nie przebije się, zostanie ośmieszony, zignorowany, zabity medialnie. Nie ma mężów stanu, nie ma ludzi światłych i szlachetnych. Patriotyzm jest ukazywany jako coś negatywnego. Wszystkie inicjatywy ludzkie są deptane w ziemię. Poziom wykształcenia spada.
Niedługo karty rozdawać będą byłe kolonie: Peru, Chile, Indonezja, Chiny, Indie itd. Denerwuje mnie, że kraj lepiej rozwinięty, z ważnym zasobem, jakim jest kapitał ludzki (według Janka Fijora, Polacy to drugi po Argentyńczykach najbardziej przedsiębiorczy naród świata), wciąż klepie biedę.
Teraz głos oddam ekonomistom...
...oraz umieszczę parę wskazówek z artykułu "Globus przepołowiony" (wybrane rady).
Gdy Polska zostanie już europejskim tygrysem gospodarczym, a potem mocarstwem, to niewykluczone, że ziemie niektórych krajów dobrowolnie będą chciały się przyłączać albo będziemy je wykupywać.
Marzę sobie o Polsce rozległej terytorialnie, z silną armią, bogatej, szanowanej, z tradycją i kulturą. Nasze marzenie da się spełnić, gdy wreszcie wprowadzimy wolnorynkowe reformy i powrócimy do normalności.
Żyjemy w ciekawych czasach. Kontynent, który jeszcze wiek temu miał w posiadaniu kolonie na pozostałych kontynentach... śniedzieje i jest jednym z najwolniej rozwijających się. Odrzuciliśmy podstawy naszej - łacińskiej - cywilizacji: religię chrześcijańską (dzięki wierze w Boga ludzie stawiali sobie ambitne cele i nie bali się poświęceń), prawo rzymskie (znane "Volenti non fit iniuria") i grecki stosunek do prawdy (dziś prawda jest ustalana nie empirycznie, lecz demokratycznie).
Degradacja rozprzestrzeniła się również nad Wisłę. Dzisiejsza Polska jest anty-Polską. Nie ma wybitnych władców. Żaden polityk chcący coś rzeczywiście zmienić nie przebije się, zostanie ośmieszony, zignorowany, zabity medialnie. Nie ma mężów stanu, nie ma ludzi światłych i szlachetnych. Patriotyzm jest ukazywany jako coś negatywnego. Wszystkie inicjatywy ludzkie są deptane w ziemię. Poziom wykształcenia spada.
Niedługo karty rozdawać będą byłe kolonie: Peru, Chile, Indonezja, Chiny, Indie itd. Denerwuje mnie, że kraj lepiej rozwinięty, z ważnym zasobem, jakim jest kapitał ludzki (według Janka Fijora, Polacy to drugi po Argentyńczykach najbardziej przedsiębiorczy naród świata), wciąż klepie biedę.
Teraz głos oddam ekonomistom...
...oraz umieszczę parę wskazówek z artykułu "Globus przepołowiony" (wybrane rady).
- Edukuj jak najlepiej siłę roboczą, zarówno mężczyzn, jak i kobiety.
- Umożliwiaj najlepszym edukację za granicą. Wrócą, jeśli dasz im do tego powód.
- Zbuduj profesjonalną, dobrze wyszkoloną służbę cywilną.
- Dąż do mechanizmów uporządkowanego przekazywania najwyższej władzy państwowej. Unikaj autokracji i nepotyzmu.
- Zbuduj instytucje rynku i zdaj się na chęć zysku w zakresie tworzenia dóbr i usług.
- Zachęcaj, jak tylko możesz, bezpośredni kapitał zagraniczny. Ważniejsze niż same środki finansowe są technologia i know-how.
- Zapraszaj zagraniczne firmy, przedsiębiorców, menedżerów i pracowników, i otwórz się szeroko na globalny skarbiec idei.
- Czerp z korzyści skali, albo poprzez duży rynek wewnętrzny, albo drogą otwarcia się na handel światowy. Konkurencja z zagranicy będzie stanowić doping dla krajowych producentów.
- Zabiegaj o wysoką stopę oszczędności wewnętrznych jako głównego sposobu finansowania inwestycji.
- Liberalizuj rynki kapitałowe powoli i ostrożnie; pilnuj, aby krajowy system bankowy poradził sobie z wyzwaniami, jakie niesie otwarcie na świat.
- Stwórz niezależne sądownictwo. Pilnuj praworządności.
- Chroń praw własności, które są przejrzyste i nadane w sposób legalny.
- Postaraj się o to, aby oszczędzający obywatel miał inne sposoby inwestowania niż tylko depozyty bankowe i nieruchomości mieszkalne.
- Rozważ wczesne możliwości dywersyfikacji portfela inwestycyjnego o instrumenty zagraniczne.
Gdy Polska zostanie już europejskim tygrysem gospodarczym, a potem mocarstwem, to niewykluczone, że ziemie niektórych krajów dobrowolnie będą chciały się przyłączać albo będziemy je wykupywać.
Marzę sobie o Polsce rozległej terytorialnie, z silną armią, bogatej, szanowanej, z tradycją i kulturą. Nasze marzenie da się spełnić, gdy wreszcie wprowadzimy wolnorynkowe reformy i powrócimy do normalności.
poniedziałek, 11 kwietnia 2011
Jak by wyglądało moje państwo?
Do sformułowania i opublikowania własnej wizji państwa zainspirował mnie wpis "Polska liberalną monarchią!". Zapraszam do lektury obydwu koncepcji!
Parlament składałby się z dwóch izb: niższej (Sejmu) i wyższej (Senatu). Posłów na Sejm wybierałby Naród w wyborach powszechnych, senatorów zaś samorządowcy, także wybierani powszechnie przez Naród. Wybory do Sejmu i Senatu byłyby przeprowadzane równolegle.
Prezydenta wyznaczałby poprzedni Prezydent jeszcze za swoich rządów, umieszczając jego nazwisko w tajnym testamencie politycznym, odczytywanym dopiero po zakończeniu kadencji. Kandydat - o ile by się zgodził i spełniał warunki - składałby przysięgę przed Zgromadzeniem Narodowym i obejmował funkcję dożywotnio, do rezygnacji, bądź usunięcia przez Trybunał Stanu.
Sejm, Senat i Prezydent obieraliby po czwórce ludzi do Rady Stanu, czyli organu wysuwającego projekty ustaw. Obywatele mieliby prawo inicjatywy ustawodawczej.
Prezydent wyznaczałby Ministrów. Takie rozwiązanie zlikwidowałoby dualizm władzy wykonawczej. Ministrów musiałby zatwierdzić lub odrzucić Sejm poprzez wotum zaufania albo nieufności. Kadencja wszystkich Ministrów kończyłaby się wraz z kadencją Parlamentu. Od pierwszej sesji nowego Sejmu, Prezydent miałby 14 dni na przedstawienie propozycji Rządu. Starzy Ministrowie traciliby stołki dopiero po zaprzysiężeniu nowych. W razie konieczności, Ministra można by wyrzucić wcześniej - na wniosek Prezydenta lub poprzez wotum nieufności.
W razie opróżnienia urzędu Prezydenta, tymczasowo jego obowiązki przejmowaliby kolejno: Marszałek Sejmu, Marszałek Senatu, Sekretarz Rady Stanu. Jednakże władza p. o. Prezydenta byłaby mocno ograniczona. Prezydent ad interim nie mógłby m.in.: zmieniać Konstytucji, wyrzucać Ministrów, rozwiązywać Parlamentu, przyznawać orderów. A na dodatek każdą ustawę podpisaną przez pełniącego obowiązki mógłby zawetować pełnoprawny Prezydent.
Vacatio legis wynosiłoby minimalnie:
To jest oczywiście tylko część moich przemyśleń. Co sądzicie Państwo o moich postulatach? Proszę o komentarze...
Parlament składałby się z dwóch izb: niższej (Sejmu) i wyższej (Senatu). Posłów na Sejm wybierałby Naród w wyborach powszechnych, senatorów zaś samorządowcy, także wybierani powszechnie przez Naród. Wybory do Sejmu i Senatu byłyby przeprowadzane równolegle.
Prezydenta wyznaczałby poprzedni Prezydent jeszcze za swoich rządów, umieszczając jego nazwisko w tajnym testamencie politycznym, odczytywanym dopiero po zakończeniu kadencji. Kandydat - o ile by się zgodził i spełniał warunki - składałby przysięgę przed Zgromadzeniem Narodowym i obejmował funkcję dożywotnio, do rezygnacji, bądź usunięcia przez Trybunał Stanu.
Sejm, Senat i Prezydent obieraliby po czwórce ludzi do Rady Stanu, czyli organu wysuwającego projekty ustaw. Obywatele mieliby prawo inicjatywy ustawodawczej.
Prezydent wyznaczałby Ministrów. Takie rozwiązanie zlikwidowałoby dualizm władzy wykonawczej. Ministrów musiałby zatwierdzić lub odrzucić Sejm poprzez wotum zaufania albo nieufności. Kadencja wszystkich Ministrów kończyłaby się wraz z kadencją Parlamentu. Od pierwszej sesji nowego Sejmu, Prezydent miałby 14 dni na przedstawienie propozycji Rządu. Starzy Ministrowie traciliby stołki dopiero po zaprzysiężeniu nowych. W razie konieczności, Ministra można by wyrzucić wcześniej - na wniosek Prezydenta lub poprzez wotum nieufności.
W razie opróżnienia urzędu Prezydenta, tymczasowo jego obowiązki przejmowaliby kolejno: Marszałek Sejmu, Marszałek Senatu, Sekretarz Rady Stanu. Jednakże władza p. o. Prezydenta byłaby mocno ograniczona. Prezydent ad interim nie mógłby m.in.: zmieniać Konstytucji, wyrzucać Ministrów, rozwiązywać Parlamentu, przyznawać orderów. A na dodatek każdą ustawę podpisaną przez pełniącego obowiązki mógłby zawetować pełnoprawny Prezydent.
Vacatio legis wynosiłoby minimalnie:
- 6 lat dla zmiany Konstytucji,
- 6 lat dla zmiany podatków,
- 1 rok dla ustawy budżetowej,
- 6 lat dla wszystkich innych ustaw.
To jest oczywiście tylko część moich przemyśleń. Co sądzicie Państwo o moich postulatach? Proszę o komentarze...
Subskrybuj:
Posty (Atom)